W czwartek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozegrała się odsłona procesu klubu płatnych zabójców. Akt oskarżenia obejmował m.in. zabójstwo szefów trójmiejskiego świata przestępczego: "Szwarcenegera" i "Taty", próby zabójstwa i wymuszenia.

REKLAMA

Jest to jeden z największych do tej pory w Polsce procesów kryminalnych. Szefowi grupy, (tzw. klub płatnych morderców,) Ukraińcowi Siergiejowi S., zarzucono 3 zabójstwa (w tym zabójstwo na zlecenie przed trzema laty Wiesława K. pseudonim "Szwarceneger"), i wielokrotne próby zabójstwa. Według prokuratury Ukrainiec brał także bezpośredni udział w zastrzeleniu byłego kompana "Nikosia", Ryszarda G. pseudonim "Tato" a także w zabójstwie właściciela warsztatu samochodowego w Gdańsku Piotra S. Płatny morderca z Ukrainy - zdaniem gdańskich prokuratorów - trzykrotnie usiłował zabić biznesmena z Gdyni Macieja N, uznawanego za jednego z najbogatszych Polaków. To właśnie Siergieja S. przesłuchiwał dziś sąd. Ukrainiec przyznał się jedynie do zamordowania Piotra S., właściciela warsztatu samochodowego z Gdańska. Twierdził jednak, że nikt mu tego nie zlecił: „Zabiłem spontanicznie” –mówił Ukrainiec. Nie przyznał się natomiast do zabójstwa Ryszarda G. oraz Wiesława K. Podczas dzisiejszej rozprawy Siergiej S. potwierdził, że kilkakrotnie próbował zastrzelić Macieja N. Zabójca nie skorzystał z pomocy tłumacza obecnego na sali. Na pytania przewodniczącego składu sędziowskiego odpowiadał łamaną polszczyzną, głos miał spokojny, często się uśmiechał – nawet wtedy gdy szczegółowo opisywał jak sznurówkami udusił Piotra S. Morderca wpadł w ręce policji prawie dwa lata temu. Początkowo wiązano go także ze śmiercią Nikosia domniemanego szefa trójmiejskich gangsterów oraz z zabójstwem bylego komendanta głównego policji Marka Papały. Jednak te dwa wątki śledztwa zostały odrzucone. Oprócz Siergieja S. akt oskarżenia obejmuje współpracujących z Ukraińcem ośmiu Polaków. Kilku z nich odpowiada za bezpośredni udział w zamachach. Wszystkim oskarżonym grozi dożywotni wyrok więzienia.

Rozprawie towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Największa sala rozpraw w gmachu gdańskiego sądu zamieniła się w fortecę. Ława oskarżonych odizolowana została specjalnie zabezpieczoną klatką. Świadków przy wejściu wita bramka do wykrywania metalu. Z innych zabezpieczeń przygotowano specjalne dzwonki antynapadowe. Kiedy doszłoby do próby naruszenia nietykalności sądu, natychmiast powiadomiona zostanie dyżurka policji sądowej. Jest też odizolowane pomieszczenie dla świadków incognito oraz specjalnie wykute w ścianach sądu przejście. Wszystko po to, aby biorący udział w procesie świadkowie incognito czuli się bezpiecznie. Oprócz takich osób, w sprawie ma zeznawać dodatkowo 200 świadków.

zdjęcia Kamil Szyposzyński RMF FM Trójmiasto

00:00