REKLAMA

Wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenckie na Ukrainie. Już w

niedzielę nasi wschodni sąsiedzi stawią się przy urnach, aby

zdecydować, kto będzie rządził ich krajem przez najbliższe pięć lat.

Zdecydowanym faworytem jest obecny prezydent, Leonid Kuczma. Aby

zjednać sobie sympatię wyborców, jeździ on po kraju i osobiście wypłaca

ludziom zaległe pensje i emerytury. W jego kampanii biorą udział

centralne i lokalne władze oraz niemal cała ukraińska prasa - gazetom

piszącym źle o prezydencie grozi bowiem likwidacja.

Mimo tych wszystkich zabiegów, Kuczma ma małe szanse, aby zwyciężyć już

w pierwszej turze. Najprawdopodobniej potrzebna będzie dogrywka.

Eksperci przywidują, że obok obecnego prezydenta, znajdzie się w niej

komunista Petro Symonenko lub liderka radykanej lewicy, Natalia

Witrenko.