23 osoby ranne w wypadku polskiego autokaru w Rumunii wróciły do kraju. Do tragedii doszło wczoraj rano w pobliżu miasta Deva - 400 kilometrów na północny-zachód od Bukaresztu. Autokar wiózł dzieci na kolonię do Bułgarii. Zginęło 5 osób. Czworo dzieci i kierowca. 15 osób wciąż przebywa w rumuńskich szpitalach.

REKLAMA

Według rumuńskiej policji autokar, którym podróżowało ponad 50 osób, w tym 47 dzieci w wieku 12-17 lat, wjechał na lewy pas ruchu. Z naprzeciwka nadjeżdżał TIR, wtedy autobus gwałtownie skręcił w prawo i z powodu dużej prędkości wpadł na pobocze, ściął trzy drzewa i zatrzymał się na czwartym. Przypuszcza się, że przyczyną wypadku było zaśnięcie kierowcy.

Dzieci z całego kraju, wsiadały do autokaru w trzech miejscach na trasie do granicy Polski. Ostatnim przystankiem był Kraków. Organizatorem wyjazdu było biuro podróży "Gama" ze Skierniewic.

Nie wiadomo co było przyczyną wypadku. Władysława Pająk, jedna z pasażerek, powiedziała RMF, że w autobusie było 3 kierowców i prawdopodobnie pół godziny przed wypadkiem kierowca się zmienił. Posłuchaj:

Wszelkich informacji udziela Wydział Konsularny polskiej ambasady w Bukareszcie pod numerem telefonu: 00-4021-230-27-35. Informacje można uzyskać też w skierniewickim biurze podróży pod numery: 0(prefix)46 832 11 04 i 0(prefix)46 832 30 89.

Oprócz feralnego autobusu na kolonie do Rumunii jechał również drugi autokar, który zabrał dzieci z Poznania, Wrocławia i Katowic. Ten już dotarł szczęśliwie na miejsce.

To prawdziwa czarna seria wypadków polskich autobusów na zagranicznych trasach. 28 czerwca 13 osób zostało rannych w wypadku dwóch polskich autokarów wycieczkowych w Austrii, które zderzyły się z ciężarówką. Na szczęście większość poszkodowanych odniosła tylko lekkie obrażenia.

Do najtragiczniejszego wypadku doszło 1 lipca na Węgrzech, gdzie zginęło 19 osób, a 32 zostały ranne. Trzy dni później na autostradzie w Austrii rozbił się kolejny autokar z Polski. Zginęły dwie osoby, a 10 zostało rannych. 9 lipca polski autokar spłonął na autostradzie koło Belgradu w Jugosławii. Na szczęście tym razem nie było ofiar.

foto Archiwum RMF

06:05