Wyślij sms-a, a my powiemy ci, czy po takiej ilości wypitego alkoholu, możesz jechać samochodem. Z takiej usługi skorzystało już ponad 14 tysięcy osób, więc jest zainteresowanie. Na ile wiarygodna jest taka informacja? Postanowiłam to sprawdzić.

REKLAMA

Jeszcze lekko szumi mi w głowie po tym jednym piwie – widać słaba głowa – ale wiem, co piszę. Muszę przyznać, że było to niecodzienne doświadczenie, bo przecież nie piję codziennie i również nie każdy może pić alkohol w pracy i to legalnie! Ale od początku… Kiedy przeczytałam, że można za pomocą telefonu komórkowego sprawdzić trzeźwość, pomyślałam, że to kolejny sposób na zarobienie pieniędzy przez przedsiębiorczą i pomysłową osobę. Skojarzyło mi się to z wróżeniem z fusów i mnóstwem podobnych usług sms-owych, jak skaner Roentgena, czy świeczki, które gasną na wyświetlaczu telefonu, kiedy się na nie dmuchnie. Słowem: magia. Tyle, że w tym wypadku sprawa wydała się bardziej interesująca (bo trzeźwość ma być wyliczona według algorytmu krzywej alkoholowej – wzoru Widmarka, udostępnionego przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – proszę, jak to mądrze brzmi) i poważna (bo co się stanie, gdy kierowca sprawdzi się sms-owo, wsiądzie do auta, a potem przy policyjnej kontroli okaże się, iż nie jest trzeźwy?). Jedynym obiektywnym sposobem na przetestowanie wiarygodności komórkowego alkomatu, wydało mi się przeprowadzenie eksperymentu w kontrolowanych warunkach. Któż to lepiej skontroluje niż policja? Telefonicznie omówiłam szczegóły z funkcjonariuszami i do dzieła…

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Potem szybki kurs taksówką do Wydziału Ruchu Drogowego. Podróż zajęła mi kwadrans, czyli akurat tyle, ile potrzeba, żeby alkohol zaczął działać.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jeszcze kilkakrotnie „dmuchałam” i okazało się, że poziom alkoholu w wydychanym powietrzu spadał bardzo powoli, chociaż eteryczny stan mijał szybko. Wniosek może być tylko jeden: przekreślone kluczyki samochodowe na puszkach z piwem, to nie znak ostrzegawczy, ale nakazu – nigdy nie jeżdżę po alkoholu!