Były jugosłowiański prezydent Slobodan Miloszević konsekwentnie podważa autorytet międzynarodowego Trybunału w Hadze. Podczas rozprawy wstępnej przed sądem działającym z upoważnienia ONZ-tu były prezydent Jugosławii odmówił ustosunkowania się do aktu oskarżenia o popełnienie szeregu zbrodni, w tym ludobójstwa w czasie wojny w Bośni w latach 1992-1995.

REKLAMA

Były jugosłowiański prezydent Slobodan Miloszewić po raz czwarty stanął dziś przed Trybunałem Haskim. Po raz pierwszy został oficjalnie oskarżony o ludobójstwo w związku z wojną w Bośni i Hercegowinie - zarzuca mu się kierowanie czystkami etnicznymi. "Panie Miloszević, jest pan oskarżony o zbrodnie wojenne, co podlega karze zgodnie z artykułem 4. statutu Trybunału. Jak pan odpowie na te oskarżenia? Winny czy też niewinny?” - pytał sędzia Richard May, prowadzący rozprawę. Miloszević najpierw przez chwilę milczał, a potem odpowiedział: „Ten żałosny tekst jest szczytem absurdu. Powinienem zostać doceniony za doprowadzenie do pokoju w Bośni, a nie za wojnę" – mówił były dyktator. W tej sytuacji sędzia nakazał wyłączyć oskarżonemu mikrofon i uznał, że Miloszević nie przyznaje się do winy.

Zarzuty w sprawie zbrodni wojennych i ludobójstwa w Bośni to trzecie i najpoważniejsze oskarżenie wobec byłego prezydenta Jugosławii. Właśnie w Bośni, w wyniku czystek etnicznych zginęły tysiące ludzi. Akt oskarżenia w tej sprawie zawiera 29 zarzutów. W Hadze Miloszević będzie też sądzony za podobne czyny w Kosowie i w Chorwacji. Początek procesu Miloszevicia w sprawie zbrodni popełnionych w Kosowie wyznaczono na 12 lutego. Według źródeł w Hadze niewykluczone jednak, że proces ten zostanie rozszerzony również o zarzuty dotyczące wojen w Chorwacji i Bośni. Miloszević konsekwentnie odmawia współpracy z trybunałem, twierdząc, że nie ma on prawa go sądzić. Odmówił też korzystania z pomocy adwokatów i broni się sam.

Slobodan Miloszević został pozbawiony władzy jesienią ubiegłego roku, kiedy usiłował doprowadzić do powtórzenia wyborów prezydenckich, wygranych przez Vojislawa Kosztunicę. Pozostawał na scenie politycznej jako przywódca Partii Socjalistycznej aż do końca marca, gdy nowe władze kraju postanowiły osadzić go w areszcie. Pierwszego kwietnia, po 36 godzinach oblężenia w swej willi, Miloszević oddał się w ręce policji. Następnie został przekazany do Hagi przez serbski rząd, co międzynarodowa społeczność nagrodziła przyznaniem Jugosławii ponad miliarda dolarów kredytów. Ekstradycja Miloszevicia doprowadziła jednak do rozpadu rządzącej federacją koalicji. Do dymisji podał się premier federalnego rządu Zoran Dzindzić.

foto RMF

13:45