36 000 dolarów kary musi zapłacić sieć sklepów w Singapurze, gdzie sprzedawano niebezpieczne chińskie pigułki wyszczuplające. To kolejny epizod w zataczającej coraz szersze kręgi aferze z chińskim specyfikiem, który miał przyczynić się do śmierci pięciu zażywających go osób i choroby co najmniej kilkuset kobiet, głównie w Japonii.

REKLAMA

Singapurska sieć TV Media rozprowadzała pigułki bez licencji: Sędzia wydający wyrok wziął pod uwagę fakt, że nie mieliśmy kontroli nad zawartością produktu - pigułki sprzedawane były w firmowym, bardzo dokładnym opakowaniu - bronił się prawnik sieci singapurskich sklepów. Stąd prawdopodobnie niewielka, jak na rozmiar afery, kara.

Specyfik pojawił się także w Południowej Korei. Jedna z kobiet, biorąca pigułki od dwóch miesięcy, twierdzi, że dzięki ich stosowaniu straciła sześć kilogramów, ale trafiła do szpitala z objawami zapalenia wątroby i żółtaczki. Koreańscy lekarze twierdzą, że choroby nie wywołał żaden znany w ich kraju wirus, dlatego podejrzenie padło na lek z Chin.

Podejrzewamy, że pigułki zawierają pewne substancje narkotyczne, co może powodować zaburzenia psychiki - depresję lub omamy wzrokowe i słuchowe. Jeśli ktoś zażyje zbyt wiele pigułek, może dojść do zatrucia wątroby i nerek - mówił lekarz z jednej z seulskich klinik.

00:30