Zniesienie zakazu szczelinowania we Francji - to mógłby być punkt zwrotny w historii tzw. niekowencjonalnych źródeł węglowodorów w Europie. Nadsekwańska prasa spekuluje, że jeszcze dziś może być zapowiedziane eksperymentalne i częściowe otwarcie drogi do francuskich łupków.

REKLAMA

Na razie może być na to za wcześnie, chociaż prezydent Francois Hollande w kampanii wyborczej rzeczywiście unikał deklaracji w sprawie utrzymywania zakazu szczelinowania, a ministrowie rozwoju i środowiska francuskiego rządu ostatnio publicznie różnią się w sprawie przyszłości francuskich łupków.

Zakaz we Francji to sprawa niejako naturalna. Energetyka opiera się tam w trzech czwartych na sile atomu, a francuskie koncerny energetyczne zarabiają razem z Gazpromem. Ponadto znana jest niechęć Francuzów do amerykańskiej ekspansywności i ich przywiązanie do narodowych zdobyczy, w tym bezpieczeństwa socjalnego i dbałości o środowisko.

Można też uznać, że ostrożność we wprowadzaniu nowej technologii wydobywczej jest podejściem bardzo europejskim. Nawet wśród mało czułych na zagrożenia wobec środowiska Polaków argument "niech szaleńcy, którzy zaprzedali dusze i matkę ziemię dolarowi, szczelinują sobie w Ameryce, ale nie u nas" trafia na podatny grunt.

Z drugiej jednak strony, kiedyś autorytety ostrzegały, że kolej żelazna powoduje poronienia. Prędkość pierwszych parowych samochodów ograniczano w Anglii do czterech mil na godzinę i to poza terenem zabudowanym, nakazując również by przed pojazdem biegł człowiek z czerwoną flagą lub latarnią.

Tymczasem pojedyncza kopalnia gazu to dziś już nawet trzydzieści odwiertów, a np. benzen czy chrom w płynach do szczelinownia to przeszłość. Wiele obaw dotyczy zatem technologii używanych w Stanach przed kiloma laty. O tym, że u sąsiadów Francji szczelinowanie stosuje się bez rozgłosu od dawna, napiszę innym razem.

Nade wszystko decydują argumenty ekonomiczne i strategiczne. Pokusa zyskania własnych źródeł gazu i obniżenie jego ceny mogą w dłuższym czasie okazać się silniejsze od obaw i koniunkturalizmu. Francja ma przecież duży popyt na gaz i bardzo znaczące szacowane zasoby w łupkach. Tani nośnik energii może kusić, nawet jeśli GDF Suez bez większych problemów wynegocjował w tym roku z Gazpromem uwolnienie części importu z drakońskiej formuły cenowej.

Zniesienie zakazu szczelinownia we Francji byłoby ważnym sygnałem, że Europa ostrożnie otwiera się na energetyczną rewolucję. W ślad za Francją już idą bowiem niektóre inne kraje Europy, a organizacje ochrony środowiska domagają się wprowadzenia zakazu w całej Unii.

Globalna ekspansja technologii z Północnej Ameryki umożliwiających produkcję gazu i ropy z łupków i innych skał o niskiej przepuszczalności i porowatości i tak jest raczej nieunikniona. Francuzi wcześniej czy później wydadzą zezwolenie, chociaż na początek zapewne zażądają użycia czerwonej latarni.