Jadący quadem Arkadiusz Lindner zajmując trzecie miejsce był polskim bohaterem dziewiątego etapu Rajdu Dakar z Wadi ad-Davasir do Haradh. Sukces zadedykował mamie, która tego dnia obchodzi urodziny.

REKLAMA

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tragiczny wypadek na Rajdzie Dakar. Nie żyje portugalski motocyklista

Lindner nie krył radości po dotarciu na biwak. Cieszę się, że mogłem zaistnieć w stawce, bo jak mówiłem wcześniej, bardzo zależało mi na tym, żeby konkurenci mnie zauważyli i wiedzieli, że będą czuli mój oddech na plecach. Dzisiaj są urodziny mojej mamy Iwony i jej dedykuję ten sukces. Mamo, bardzo cię kocham, to jest dla ciebie wynik - powiedział, gdy tylko uwolnił się z objęć gratulującej mu żony Gabrysi.

Przyznał, że wtorkowy etap bardzo mu odpowiadał, a wynik mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie kłopoty techniczne: W pierwszej części były warunki ewidentnie dla mnie. Nie dość, że piękna przyroda, fajne skały, kaniony, to był to odcinek techniczny, na jaki tutaj czekałem. Potem było dużo szybciej, więc rywale mnie trochę podgonili, bo ośki (napęd na jedną oś - PAP) są w takich warunkach szybsze. Ogólnie jednak mój quad z napędem na cztery koła także spisywał się całkiem nieźle.

Mogło być jeszcze lepiej, ale tradycyjnie mam kłopot z komputerem. Muszę się zatrzymywać co jakiś czas i go resetować. Od początku jadę z grupą motocyklistów, którzy cały czas mają ze mną problem. Co ich wyprzedzę, to muszę stanąć i zakurzyć ich z powrotem. Mają przeze mnie gorsze warunki jazdy. Bardzo was za to przepraszam chłopaki - podkreślił.

Przed rajdem Lindner zapowiadał, że przyjechał tu rywalizować o czołowe miejsca. Do wtorku mu się to nie udawało, borykał się także z poważnymi kłopotami technicznymi. Dwukrotnie wracał na biwak w nocy z wielką stratą, dlatego nie ma szans na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Dakar uczy pokory, ale teraz widzę, że moje założenia się sprawdzają. Moim celem w przyszłym rajdzie jest podium, a potem zwycięstwo. Jestem przekonany, że zrealizuję swój projekt - zapewnił.

W środę i czwartek uczestników Dakaru czeka etap maratoński, podczas którego nie będą mogli korzystać z pomocy technicznej. Nie boję się, wręcz jestem podekscytowany. Czekałem na ten etap i cieszę się, że do niego dobrnąłem - zakończył Lindner.