Korsyce grozi kolejna seria zamachów bombowych i krwawych porachunków pomiędzy wrogimi frakcjami separatystów. „Na naszą ripostę nie trzeba będzie długo czekać” - ostrzegają bliscy zabitego wczoraj przywódcy radykalnej organizacji separatystycznej, Armata Korsa - Francoise Santoniego. Podejrzewa się, że zastrzelili go terroryści z jednego z konkurencyjnych ugrupowań, działających na wyspie.

REKLAMA

Santoni został zamordowany, kiedy wracał z wesela. Nieznani sprawcy ostrzelali jego samochód z karabinów maszynowych. Przywódcę Armaty Korsy trafiło 13 kul. Sprawcami zamachu są najprawdopodobniej członkowie konkurencyjnych organizacji separatystycznych, które prowadzą negocjacje z rządem na temat zwiększenia zakresu autonomii wyspy. Santoni był przeciwnikiem tych negocjacji – innymi słowy przeszkadzał i władzom i innym organizacjom separatystycznym. Ostatnio opublikował książkę, w której organizacje dążące do uzyskania przez Korsykę niepodległości porównuje do mafii. Współautor wspomnianej książki został już wcześniej zastrzelony przez nieznanych sprawców. Zdaniem przywódców prawicowej opozycji, dowodzi to, że negocjacje lewicowego rządu premiera Lionela Jospina z korsykańskimi separatystami nie zatrzymały spirali przemocy na wyspie.

02:15