Podejrzany o zabójstwo Jacka Dębskiego Tadeusz M. popełnił wczorqaj samobójstwo w Areszcie Śledczym przy Rakowieckiej w Warszawie. Powiesił się na pętli zrobionej z prześcieradła. Mimo szybkiej reanimacji nie udało się go uratować. Dyrektor aresztu wszczął postępowanie wyjaśniające.

REKLAMA

Rzecznik aresztu zapewnia, że zachowane były wszystkie procedury. M. jako niebezpieczny więzień został umieszczony w specjalnej celi, z dodatkową kratą i z przymocowanym do podłogi wyposażeniem.

W nocy, kiedy cele więźniów są sprawdzane co dwie godziny, wszystko było w porządku. Nie ma natomiast żadnych przepisów, które nakazywałyby strażnikom kontrolowanie celi o określonej porze w ciągu dnia. Dzięki temu M. mógł niezaueważony popełnić samobójstwo.

Tadeusz M. był znanym w środowisku przestępczym gangsterem. Pochodził z Chrzanowa, ale miał rozległe kontakty również z warszawskimi przestępcami.

M. Zatrzymano w poniedziałek. We wtorek po wielogodzinnych przesłuchaniach, wykorzystując zeznania świadków, przedstawiono mu zarzut zabójstwa. Według informacji RMF, zarzuty te sformułowano głównie dzięki zeznaniom Haliny G. ps. Inka. To ona wyprowadziła Dębskiego w nocy z 11 na 12 kwietnia ubiegłego roku z restauracji, gdzie na zewnątrz czekał już zabójca.

Wczoraj miała zapaść decyzja o aresztowaniu Tadeusza M.

W samobójstwo Tadeusza M. nie wierzy były minister sprawiedliwości Lech Kaczyński. Powiedział RMF, że zleceniodawca zabójstwa Jacka Dębskiego Jeremiasz B., znany jako Baranina (przebywa w austriackim areszcie), to dużo więcej niż - jak się podaje - rezydent mafii pruszkowskiej w Wiedniu.

Nie chce w to uwierzyć również były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki. Trudno sobie wyobrazić, że Tadeusz M. popełnił samobójstwo - ten mężczyzna był podejrzany o dokonanie zabójstwa na zlecenie, za pieniądze - a tacy ludzie nie popełniają samobójstw.

Co więcej, jego zdaniem, Janusz B., zleceniodawca zabójstwa Dębskiego, powinien być sądzony w Austrii. Po tym, co się ostatnio dzieje w naszym państwie, po tym jak prokuratorzy, którzy prowadzili Pruszków czy sprawę PZU, są odsuwani, po tym jak prokurator Olejnik, który prowadził sprawę łódzkiej ośmiornicy, zostaje zdjęty ze stanowiska, uważam, że dobrze będzie, jeśli „Baranina” zostanie osądzony w Wiedniu, a nie w Polsce. Ponieważ wiem, że tam nie wyjdzie na wolność. W Polsce sytuacja może być dziwna, z polskiego więzienia mógłby nawet rządzić.

Marek Biernacki ujawnił radiu RMF, że o wypuszczenie z aresztu Inki, zabiegał mecenas, który reprezentował Baraninę. Ona sama odmawiała opuszczenia aresztu.

Byłego ministra spraw wewnętrznych oburza także fakt, że były wiceminister sprawiedliwości Leszek Piotrowski reprezentuje w sądzie bandytę z mafii pruszkowskiej. To jest demoralizujące - uważa były szef MSWiA.

Foto: Archiwum RMF

09:10