„Czeczenia - zmowa milczenia”, „Putin - terrorysta”. Takie hasła wznoszono podczas manifestacji zorganizowanej przy okazji obrad szczytu Rady Europy w centrum Warszawy. W demonstracji wzięło udział tysiąc osób.

REKLAMA

Manifestacja przeszła głównymi ulicami stolicy: Świętokrzyską, Marszałkowską, przez pl. Bankowy, do pl. Krasińskich, a potem Miodową do Krakowskiego Przedmieścia. Protestujący szli jednym pasem ruchu, umożliwiając jazdę autobusom i tramwajom. Policja czasowo wyłączała z ruchu ulice, którymi maszerowali demonstranci.

Rada Europy powstała, by nie powtórzyły się zbrodnie II wojny światowej. Tymczasem liderzy polityczni nie robią nic, gdy np. w Czeczenii mordowani są ludzie. Chcemy równego prawa dla wszystkich. Każdy ma prawo, żeby respektować jego prawa człowieka - mówili dziennikarzom uczestnicy manifestacji.

W demonstracji wzięli udział także przeciwnicy polityki prowadzonej przez Turcję. Protestowali przeciwko łamaniu w tym kraju prawa do wolności słowa i zgromadzeń, dyskryminacji kobiet i represjonowaniu więźniów politycznych. Początkowo manifestacja przebiegała pokojowo. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jednak pod koniec kilkudziesięciu jej uczestników zaatakowało policjantów na rogu Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia. Manifestanci rzucali w policję kijami i kamieniami. Na miejsce przyjechała armatka wodna.