Jan B., jeden z głównych podejrzanych w tzw. aferze paliwowej, wyszedł z aresztu za kaucją 2 mln złotych. „Paliwowy baron” jest na wolności, bo... zaczął sypać swoich kolegów. Być może dzięki jego zeznaniom dojdzie do zatrzymań osób ze ścisłych władz wielu polskich rafinerii.

REKLAMA

Jan B. przełamał zmowę milczenia i zaczął wyświetlać pewne kulisy działania tzw. mafii paliwowej w Polsce – przyznaje w rozmowie z RMF prokurator Wojciech Miłoszewski. Są to informacje, które mogą nadać nowe kierunki tego postępowania - dodaje.

Jak udało nam się ustalić, Jan B. dokładnie opisywał mechanizm przekazywania pieniędzy - system prowizji między pośrednikami a dostawcami paliwa dla polskich rafinerii, w tym dla PKN Orlen. Są pewne fragmenty, które określają sposób przekazywania prowizji - przyznaje prok. Miłoszewski i dodaje, że krakowska prokuratura objęła ten wątek śledztwem.

O związku afery paliwowej ze sprawą Orlenu pisaliśmy już na naszych stronach.