W ostatnich dniach rząd przyjął Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ), przewidujący uruchomienie bloku pierwszej elektrowni jądrowej w ciągu najbliższych 10 lat. Choć koszt inwestycji szacuje się na zawrotną kwotę 40-60 mld zł., to biorąc pod uwagę rosnące zapotrzebowanie naszego kraju na energię elektryczną i rosnące wymogi ochrony klimatu, ta inwestycja się nam będzie opłacać. Jednak nade wszystko, 6 tys. megawatów mocy z nowej elektrowni ma nam dać energetyczną wolność.

REKLAMA

Nasza gospodarka rozwija się szybciej, niż zakładaliśmy jeszcze parę miesięcy temu. Wzrost w 2013 był o jedną dziesiątą procenta wyższy niż zakładał rząd i wyniósł 1,6 proc. W tym roku ma być znacznie lepiej, bo w okolicach 3 proc., co oznacza istotne przyśpieszenie dla gospodarki. To dobra wiadomość, ale rosnąca gospodarka potrzebuje taniej i łatwo dostępnej energii. Doskonale rozumieją to Amerykanie, którzy swoim firmom dostarczają energii kilkakrotnie tańszej niż w Europie. Powoli zmienia się także nastawienie polityków po naszej stronie Atlantyku, ale aby myśleć o niedrogiej energii za kilka lat, działania trzeba rozpocząć już, natychmiast.

Budowa elektrowni jądrowej oznacza nie tylko perspektywę taniego prądu, ale także transfer najnowocześniejszych technologii, które dotychczas pozostawały poza zasięgiem polskiej nauki i gospodarki. Tak jak autostrady przeniosły nas w nowy wymiar transportu, tak ta forma pozyskiwania energii oznaczać będzie awans do pierwszej ligi światowej w dziedzinie pozyskiwania i zarządzania energią. Rejon, w którym ta wielomiliardowa inwestycja zostanie zlokalizowana, czeka intensywny boom, rozwój i napływ olbrzymich pieniędzy przez najbliższe lata.

Choć w planach rządu nie ma o tym oficjalnie ani słowa, to nie słabną nadzieje, że nasza sieć energetyczna wzbogaci się o jeszcze jeden potężny filar, a mianowicie niedrogie elektrownie gazowe, wykorzystujące gaz łupkowy. Takie inwestycje mogłyby skutecznie wypełniać lukę, która powstanie po wyłączeniu starych bloków węglowych. Budowa elektrowni gazowych jest nie tylko tańsza, ale także szybsza - trwa dwa razy krócej niż w tradycyjnej elektrowni węglowej. Na dodatek jest rozwiązaniem nieporównywalnie bardziej ekologicznym.

Elektrownie jądrowe posiada większość z 28 państw Unii Europejskiej i w przeważającej części ich opinia publiczna jest oswojona z tą formą pozyskiwania taniej energii. W bliskim sąsiedztwie Polski, elektrowni jądrowych jest całkiem sporo, bo aż dziewięć, m.in. w Czechach, Słowacji i na Ukrainie. Z kolei siłownie gazowe zyskują na popularności, jako alternatywa dla tradycyjnych rozwiązań i uzupełnienie dla elektrowni wiatrowych. W sytuacji, kiedy wiatr nie wieje, uzupełnienie niedoborów przez elektrownie gazowe może uchronić przed energetyczną zapaścią.

Energetyczna niepodległość ma swoją cenę - w najbliższych latach inwestycje we wszystkie nowe źródła energii kosztować będą setki miliardów złotych. Jeśli jednak tych kosztów nie poniesiemy, ryzykujemy całkowite uzależnienie od importu źródeł energii i samej energii, a nasza gospodarka i indywidualni konsumenci nie będą mogli liczyć na przystępne ceny. Dotychczas źródła importu gazu, takie jak chociażby Rosja, są zbyt niestabilne, by na nich budować bezpieczną przyszłość naszego kraju. Nie będzie więc przesadą stwierdzenie, że rozbudowanie krajowego systemu energetycznego to klucz do nieskrępowanego rozwoju gospodarczego i prawdziwej, politycznej niezależności w chwili, kiedy dotychczasowe źródła energii elektrycznej przestaną nam wystarczać. To Platforma Obywatelska wreszcie buduje polską niezależność energetyczną od Rosji i innych krajów, włączając nas jednocześnie w system europejskiej solidarności. Szkoda, że poprzednicy kończyli tylko na szumnych zapowiedziach. Dobrze, że my wreszcie słowa wcielamy w życie. Dość gadania, czas na realizację.