Niemieccy ekonomiści desperacko starają się zmniejszyć koszty zatrudnienia i rozważają dosyć kontrowersyjny pomysł - wprowadzenie kart, które pracownicy musieliby podbijać za każdym razem, gdy opuszczają stanowisko pracy.

REKLAMA

Pod koniec miesiąca pracodawca sumowałby czas, jaki jego podwładni spędzili na przerwach na kawę, herbatę czy papierosa, i odejmowali go od wynagrodzenia.

To zwykła dyskryminacja – mówią pracownicy jednego z berlińskich biurowców, z którymi rozmawiał korespondent RMF. Dla mnie byłaby to tragedia. Ja muszę wyjść na papierosa, przecież to tylko chwila.

Wszak zawsze można znaleźć jakieś inne rozwiązanie - dodaje inny z urzędników. Np. ustawową przerwę dla palaczy i dla tych, którzy chcą wypić kawę.

Ale do pomysłu sceptycznie podchodzą także sami pracodawcy. Przerwy są ważne – zarówno te małe, jak i ta duża w południe. My staramy się dać pracownikom wolną rękę - to od nich zależy, ile pracują, musimy tylko widzieć efekty ich pracy - mówi właściciel jednej z większych berlińskich firm komputerowych.