Obronność i bezpieczeństwo państwa – to szczytny, ale kosztowny cel, który ma zjednoczyć polskie przedsiębiorstwa telekomunikacyjne. Spełnienie warunków, nakładanych przez nowe prawo, to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych.

REKLAMA

Nowe uregulowania mogą doprowadzić do upadku wiele małych firm telekomunikacyjnych, które wedle nowego prawa muszą spełniać takie same warunki, co np. wielkie sieci komórkowe.

Koszty związane są m.in. z wystawieniem przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego specjalnych świadectw – prawie 6,4 tys. złotych to koszt przyjazdu agenta, ponad 1,2 tys. złotych od osoby wynosi opłata za wydanie świadectwa, do tego doliczyć trzeba także ponad 2,5 tysiąca złotych kosztów wydania świadectwa bezpieczeństwa przemysłowego. W sumie jest to ponad 10 tysięcy złotych, ale to jednak nie wszystko.

Zadbać należy także o utworzenie tajnej kancelarii z izolowanymi ścianami i bezpiecznym komputerem, wartym co najmniej 20 tysięcy złotych. Obsługujący ją pracownik musi dysponować certyfikatem bezpieczeństwa. A wszystko to stanowi wymóg zachowania bezpieczeństwa i dbałości o obronność państwa.

Nowe prawo telekomunikacyjne utworzyło jedną, wspólną dla wszystkich firm branży, kategorię „przedsiębiorcy telekomunikacyjnego”. I wielka sieć komórkowa, i właściciel małej kawiarenki internetowej musi zatem wspólnie z wojskiem przygotować tajny plan działania na wypadek wojny.

Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, choć zna problem, twierdzi, że nic nie może zrobić. Urzędnicy zaznaczają, że ich zadaniem jest wyłącznie dbałość o przestrzeganie prawa, a nie jego ustalanie.

ABW z kolei argumentuje, że musi realizować ustawę i nie może stosować żadnej dowolności. Przedsiębiorcy sami się do nas zgłaszają, my im nie narzucamy takiego obowiązku. Ale nie możemy nikogo z niego zwolnić - twierdzi Magdalena Stańczyk z Agencji.