10 lat temu po użyciu gazu i szturmie sił specjalnych uwolniono ponad 900 zakładników przetrzymywanych od 3 dni przez czeczeńskie komando w moskiewskim teatrze na Dubrowce. Gaz i fatalna akcja ratownicza doprowadziła do śmierci 130 osób.

REKLAMA

Przy tablicy na ścianie teatru na Dubrowce upamiętniającej ofiary od rana pojawiają się ludzie. Często tacy, którzy jak Galina Wiktorowna, mieszkają w pobliżu i 10 lat temu cały dramat widzieli z okien, ale nie potrafią zapomnieć:
Kiedy zamach jest gdzieś daleko, to żal ludzi. kiedy to się dzieje na twoim podwórku, to straszne. Nie zgadzam się z tymi, którzy mają pretensje, że zginęli ludzie. Terroryści mogli wysadzić cały ten teatr. Jedyny błąd to to, że lekarze nie znali antidotum na gaz, którego użyto przed szturmem - podkreśla Wiktorowna.

Ujawnienia składu gazu od lat domagają się ci, którzy byli zakładnikami terrorystów i rosyjskie władze od lat milczą w tej sprawie. 23 października 2002 r. późnym wieczorem oddział czeczeńskich terrorystów pod wodzą Mowsara Barajewa zajął moskiewski teatr, gdzie grano musical "Nord-Ost". Dramat 800 zakładników przetrzymywanych przez terrorystów trwał 57 godzin. 26 października nad ranem siły rosyjskie przypuściły szturm. Użyły przy tym gazu, który natychmiast uśpił zarówno napastników, jak i ich ofiary. Czeczenów dobijano strzałem w głowę, zabijając wszystkich, w tym Barajewa. Później okazało się, że na skutek użycia gazu zginęło także 130 zakładników.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video