Nie uciekałem, bo o niczym nie wiedziałem - tak tłumaczy się kierowca ze Śląska, który wczoraj rano w małopolskim Rudniku wjechał na chodnik i potrącił chłopca. 9-latek zginął na miejscu. Kierowca twierdzi, że pojechał dalej, bo nie zauważył swojej ofiary.

REKLAMA

Wersje tego tragicznego zdarzenia podawane przez kierowcę oraz świadków z Rudnika są badane przez policję. Mężczyzna był trzeźwy. Grozi mu do 12 lat więzienia. W Rudniku był reporter RMF Marek Balawajder:

Mężczyzna sam zgłosił się do komisariatu w Tymbarku, kilkadziesiąt kilometrów od miejsca wypadku. Jadąc białym golfem II wjechał na chodnik i potrącił 9-letniego chłopca idącego do szkoły. Dziecko zmarło po kilku minutach. Kierowca uciekł z miejsca wypadku.

Siła uderzenia odrzuciła dziecko na teren sąsiadującej z drogą posesji. Do wypadku doszło kilkanaście minut po godzinie siódmej. Zbiega szukała policja w całym regionie.