Madrycki wieżowiec, który spłonął w weekend, nie miał automatycznych spryskiwaczy przeciwpożarowych na piętrze, na którym wybuchł pożar - ujawnia „El Pais”, powołując się radę miasta.

REKLAMA

Na 21. piętrze w ogóle nie było żadnego sprzętu gaśniczego, instalowano go ponoć od... 2003 roku. Hiszpańskiego prawa jednak nie złamano – zgodnie z obowiązującymi przepisami, tylko budynki, w których ludzie pracują na piętrach powyżej 100 metrów, muszą mieć automatyczne spryskiwacze przeciwpożarowe.

Wieżowiec miał wprawdzie 106 m, jednak najwyższe piętro, na którym znajdowały się biura, było na wysokości niecałych 97 metrów. Wypalony wrak budynku straszy w finansowym centrum miasta. Władze podkreślają, że jeśli nie runie - a wciąż istnieje takie niebezpieczeństwo - będzie musiał być rozebrany. Według hiszpańskiej prasy, taka operacja potrwa co najmniej rok i będzie kosztować ponad 20 milionów euro.