Po pół roku, dziś wieczorem, Lew Rywin opuścił areszt śledczy w Łodzi. Producent filmowy był blady i schudł. Nie miał ochoty rozmawiać z dziennikarzami.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Obrońca Lwa Rywina mecenas Jacek Pietrzak podkreślał, że teraz jego klient będzie musiał wracać do normalnego życia.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Lew Rywin podejrzany jest o to, że w 2005 roku miał nakłaniać inną osobę do udzielenia korzyści majątkowej w zamian za naruszenie prawa, wręczył 210 tys. zł łapówki i obiecał kolejnych 190 tys. zł za pośrednictwo tej osoby w załatwieniu odroczenia wykonania kary orzeczonej wobec niego przez Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie płatnej protekcji wobec Agory.

Producent mógł dziś opuścić areszt, bo na konto sądu wpłynęło poręczenie majątkowe w wysokości 500 tysięcy złotych. Takich gwarancji zażądał wczoraj Sąd Rejonowy w Warszawie. W areszcie nadal przebywa syn Rywina – Marcin, który będzie mógł opuścić celę przy ulicy Smutnej w Łodzi dopiero 25 listopada.

Śledztwo, dotyczące posługiwania się fałszywą dokumentacją medyczną, prowadzone jest od 2007 roku. Zdaniem łódzkiej prokuratury apelacyjnej, osoby zamieszane w ten proceder, powołując się na wpływy w instytucjach wymiaru sprawiedliwości i zakładach opieki zdrowotnej, obiecały osobom, które miały np. trafić do więzienia, pomoc w odroczeniu wykonania kary. W tym celu korumpowano lekarzy, którzy za łapówki tworzyli fikcyjne dokumentacje medyczne czy opinie lekarskie poświadczające nieprawdę.