Orlenowska komisja śledcza pzrez 8 godzin przesłuchiwała Andrzeja Kratiuka, byłego członka rady nadzorczej PKN Orlen i szefa rady fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier".

REKLAMA

Kratiuk usilnie przekonywał, że mimo bliskiej znajomości z Wiesławem Kaczmarkiem i pewnej zażyłości z Pałacem Prezydenckim, miał blade pojęcie o politycznych grach wokół paliwowego koncernu w 2002 roku. Wówczas to UOP bezprawnie zatrzymał Andrzeja Modrzejewskiego, a niedługo potem zmienił się skład Rady Nadzorczej Orlenu i zasiadł w niej właśnie Kratiuk.

Dziś szef rady fundacji Jolanty Kwaśniewskiej przekonywał śledczych, że nie wiedział wcześniej, iż jest brany pod uwagę przy konstruowania składu rady nadzorczej Orlenu po odwołaniu Modrzejewskiego. Nie wiedział, choć przed wyborami spotkanie m.in. z udziałem Kaczmarka i Kulczyka odbyło się właśnie w jego kancelarii. Nie wiedział, bo Kaczmarek - jego bliski znajomy jeszcze z czasów studenckich i ich działalności w ZSP - go nie uprzedził, a Kratiuk post fatum nie pytał, bo stwierdził, że nie wypada.

Nie dziwi więc, że posłowie sceptycznie podeszli do wersji wydarzeń proponowanej przez Kratiuka. Niewiarygodny świadek; świadek, który kłamie – takie komentarze można było usłyszeć w sejmowych kuluarach podczas przerwy w przesłuchaniach komisji. Dla mnie te jego dzisiejsze występy są demonstracją poczucia bezkarności grupy, którą reprezentuje, a która dewastuje nasz kraj – mówił Konstanty Miodowicz. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Niewykluczone, że członkowie komisji zdecydują się na zawiadomienie o składaniu fałszywych zeznań przez Kratiuka; jest w nich wiele nieścisłości i świadek wycofuje się też z zeznań złożonych wcześniej w prokuraturze katowickiej.

Kratiuk zarzuca śledczym rażące naruszenie prawa

Podczas pierwszej części przesłuchań Kratiuk zarzucił posłom sejmowej komisji rażące naruszenie prawa. Punktem zapalnym było pismo śledczych, którzy kilka miesięcy temu wystąpili do prokuratora generalnego z wnioskiem o zabezpieczenie dokumentów księgowych kancelarii KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem.

Chodziło o podejrzenie, że przez tę kancelarię mogły wpływać do fundacji Jolanty Kwaśniewskiej pieniądze od ludzi z branży paliwowej. KNS obsługuje bowiem prawnie tę fundację.

Tuż przed świętami ubiegłego roku do kancelarii wkroczyła ABW i prokuratorzy, którzy przejęli tę dokumentację; komisja wciąż nią jednak nie dysponuje. Kratiuk dowodzi, że działanie komisji i prokuratury jest niezgodne z prawem, chociażby dlatego, że komisja jego zdaniem zażądała zbyt obszernej dokumentacji i doprowadziła do naruszenia tajemnicy handlowej kancelarii KNS. W swoim oświadczeniu Kratiuk odżegnuje się także wyraźnie od swoich powiązań finansowych z fundacją pani Kwaśniewskiej