Ten wymuszony szturm spadł Putinowi jak z nieba. Długie negocjacje i ustępstwa – to byłby cios w Putina. Rozkaz ataku i setki ofiar to także osłabienie rosyjskiego prezydenta - mówi korespondent RMF Andrzej Zaucha.

REKLAMA

Wczorajszy przypadkowy szturm jest dla Putina idealnym rozwiązaniem, bo nie ponosi on żadnej odpowiedzialności za śmierć zakładników. Zapewne dlatego długo nie przemówił do narodu – pozwalał wydarzeniom biec samodzielnie bez jego udziału.

Jak mówi korespondent RMF dramat, który rozegrał się w szkole w Północnej Osetii będzie miał tylko nieznaczny wpływ na spadek popularności Putina.

Rosyjski prezydent nie odpowiada przecież bezpośrednio za to, że miasto Biesłan stało się obiektem ataku bandytów, a tym bardziej nie ma nic wspólnego z przypadkową eksplozją, jaką spowodowali terroryści - mówi Andrzej Zaucha.

To właśnie wtedy duża grupa zakładników uciekła, bandyci zaczęli do nich strzelać, a komandosi ruszyli im na ratunek - dodaje. Za to Putin nie odpowiada. A ponadto Rosjanie przyzwyczaili się, że żyją na beczce prochu.