​Dzisiaj nie było referendum niepodległościowego w Katalonii. To była strategia regionalnych władz wymierzona w prawo i demokrację - oświadczył premier Hiszpanii Mariano Rajoy w transmitowanym w telewizji przemówieniu. Podkreślił, że doszło do "porażki procesu, który służył wyłącznie sianiu podziałów, popychaniu obywateli do konfrontacji, a ulicy do rewolty". Z kolei Katalończycy liczą głosy. Podkreślają, że mimo nieuznania referendum przez Madryt i tak wygrali, bo pokazali światu, jak traktuje ich Hiszpania.

REKLAMA

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy przyznał, że w niedzielę zwyciężyło państwo prawa, udaremniając przeprowadzenie referendum, które zostało zakazane przez sąd. Plebiscyt oznaczał "rzeczywisty atak na państwo prawa (...), na co państwo zareagowało ze stanowczością i spokojem" - powiedział.

Dodał, że Katalończycy dali się oszukać, biorąc udział w nielegalnym głosowaniu. Wskazał, że większość Katalończyków nie chciała w nim uczestniczyć.


Wydarzenia w Katalonii śledziliśmy dla Was w relacji "minuta po minucie", którą znajdziecie TUTAJ <<<


"Ścieżka, która prowadzi donikąd"

Szef hiszpańskiego rządu zwrócił uwagę, że przywódcy Katalonii wiedzieli, iż referendum w sprawie niepodległości tego autonomicznego regionu Hiszpanii jest nielegalne, ale mimo to je przeprowadzili. Wezwał rząd Katalonii, aby "przestał podążać ścieżką, która prowadzi donikąd".

/ ANDREU DALMAU / PAP/EPA
/ JIM HOLLANDER / PAP/EPA
/ JJ GUILLEN / PAP/EPA
/ ROBIN TOWNSEND / PAP/EPA
/ SANTI DONAIRE / PAP/EPA
/ TONI ALBIR / PAP/EPA
/ ROBIN TOWNSEND / PAP/EPA
/ JJ GUILLEN / PAP/EPA
/ ROBIN TOWNSEND / PAP/EPA
/ JJ GUILLEN / PAP/EPA

Premier Rajoy oświadczył, że nie odwróci się od żadnej szansy dialogu, ale zawsze w ramach obowiązującego prawa. Nie zamknę żadnych drzwi, nigdy tego nie zrobiłem (...), ale zawsze nastąpi to w ramach prawa i demokracji - podkreślił. Zapowiedział, że zwoła posiedzenie wszystkich partii politycznych, by wspólnie zastanowić się nad przyszłością.

Rajoy podziękował policji za wypełnianie swoich obowiązków w niedzielę. I dodał, że spokój musi zostać przywrócony tak szybko, jak to możliwe.

Trwa liczenie głosów

Nasz specjalny wysłannik Paweł Balinowski od rana obserwował dramatyczny przebieg referendum w Katalonii. W niedzielę wieczorem z ulic chwilowo zniknęli ciężko opancerzeni policjanci z pałkami i strzelbami gładkolufowymi. Jak donosi nasz dziennikarz, policjanci przez cały dzień byli jednak bardzo aktywni - jeździli od lokalu do lokalu i ścierali się z ludźmi broniącymi referendum. Teraz jest spokojnie, ale nie wiadomo, co przyniesie noc.

Wciąż trwa liczenie zebranych podczas referendum głosów - tych, których nie zdołała przejąć policja. Pierwsze wyniki pojawią się jeszcze w nocy, ale nie uzna ich hiszpański rząd. Katalończycy podkreślają, że mimo to wygrali, bo pokazali światu, jak traktuje ich Hiszpania.

844 poszkodowanych w zamieszkach

844 osoby zostały ranne w starciach w czasie referendum - poinformował regionalny rząd tego autonomicznego regionu na północnym wschodzie Hiszpanii. Dwie osoby są w stanie poważnym w szpitalach w Barcelonie. Agencja AFP pisze, powołując się na katalońską służbę zdrowia, że 844 osoby otrzymały pomoc medyczną w szpitalach.

Jak sprecyzowano, oprócz dwóch osób, które zostały poważnie ranne, inna osoba ma obrażenia oka, co najprawdopodobniej jest związane z tym, że została trafiona gumową kulą - podaje Associated Press.

Odpowiedzialni za te wydarzenia (...) są wyłącznie i jedynie ci, którzy nawoływali do zerwania z praworządnością i współistnieniem. Nie szukajcie innych winnych, bo ich nie ma - podkreślił Rajoy.

Policja w Barcelonie i innych miastach Katalonii użyła pałek i gumowych kul do rozpędzenia tłumów przed lokalami wyborczymi. Ludzie usiłowali nie dopuścić do konfiskowania przez policję urn i kart do głosowania. Wicepremier Hiszpanii Soraya Saenz de Santamaria oceniła, że działania hiszpańskiej policji w celu niedopuszczenia do głosowania w referendum w Katalonii były "profesjonalne i proporcjonalne".

Przed głosowaniem, które zgodnie z orzeczeniem hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego było nielegalne, premier Rajoy był zdeterminowany i mówił, że chce doprowadzić do całkowitego paraliżu plebiscytu poprzez blokowanie lokali wyborczych czy właśnie konfiskowanie urn i kart do głosowania przez policję.

Rajoy podkreślił, że sam spełnił swój obowiązek i działał w obronie prawa.

Będzie strajk generalny?

Organizacje proniepodległościowe i związki zawodowe w Katalonii wezwały w niedzielę do przeprowadzenia strajku generalnego w tym autonomicznym regionie Hiszpanii we wtorek, 3 października - podał wydawany w Barcelonie dziennik "La Vanguardia". Gazeta powołuje się na szefa grupy Omnium Cultural, Jordiego Cuixarta.

Omnium Cultural to utworzona w 1961 roku organizacja non-profit w Katalonii o charakterze kulturalnym i politycznym. Promuje język kataloński, rozpowszechnia kulturę i promuje niezależność Katalonii.


(ł)