Sprawa Lwa Rywina i wątpliwości wokół niej nie cichną. Sądowe dokumenty dowodzą sporej rozbieżności zdań w sprawie ukarania producenta filmowego. Skąd wzięła się różnica w wysokości proponowanej kary?

REKLAMA

Sędziów podzieliła ocena tego, co tak naprawdę zrobił Lew Rywin. Większość uznała, że składając korupcyjną ofertę, chciał on oszukać Agorę i wyłudzić łapówkę, nie mogąc nic dać w zamian.

Sędzia Marek Celej jest zdania, że Rywin nie został przez nikogo przysłany, ale gdyby dogadał się z Agorą, to starałby się sprawę załatwić. Z kim – tego dokładnie nie wiadomo, bo sędziowie zgodnie twierdzą, że w całej tej historii nie da się wskazać nikogo, kto z głównym winowajcą zawarłby przestępczy układ.

Różnica w ocenie czynu powoduje różne propozycje kary. Dwójka sędziów chce, by Rywin powędrował za kratki na 2,5 roku i zapłacił 100 tys. zł grzywny. Trzeci na grzywnę się zgadza, ale na więzienie już nie.

Uważa, że dla kogoś, kto rozsławił polską kinematografię, wystarczającą resocjalizacją będzie zawieszenie wyroku na 4 lata. Uzasadnienie wyroku właśnie dociera do oskarżycieli i obrońców Rywina. Ci pierwsi już zapowiedzieli apelację, prokurator będzie się nad nią zastanawiał.