"Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy" - pisał Jan Kochanowski. Nic pewnego też nie ma w świecie szefa rządu. Nie można polegać na słowach premiera. Donald Tusk nieustanie zmienia zapowiedzi.

REKLAMA

Najwyraźniej fraszką jest wszystko, co mówi Donald Tusk. Po wyborach usłyszeliśmy, że nowy rząd będzie dopiero w przyszłym roku, bo mamy arcyważną prezydencję.

Chwilę potem, że premier zamieni się jednak w świętego mikołaja i już szóstego grudnia sprezentuje obywatelom skład swej drużyny wraz z expose.

Teraz terminem obowiązującym jest osiemnasty listopada. O prezydencji nikt już nie wspomina. Fakt, że Europa też nie upomina się o polskiego premiera, czyli szefa swej arcyważnej prezydencji. Przed wyborami wciąż słyszeliśmy, że projekt budżetu, zakładający 4-procentowy wzrost jest jak najbardziej aktualny, gdy nie dowierzaliśmy dowiadywaliśmy się, że to "kwękolenie" wiecznie niezadowolonych malkontentów.

Teraz Jacek Rostwski straszy nawet recesją. Dwa dni po wyborach premier zakomunikował w wywiadzie, że podczas takiego kryzysu nie możemy pozwolić sobie na zbyt kosztowne reformy. Dziś od członka rady gospodarczej przy premierze usłyszeliśmy, że głębokie reformy to oczywista oczywistość. A mówią, że zmienność to przypadłość kobiet. Protestuję!