Europa tonie w strugach deszczu. Z wielką wodą zmagają się Austriacy, Szwajcarzy czy Niemcy. Z kolei w Portugalii we znaki dają się pożary – władze poprosiły Unię Europejską o pomoc w akcji gaśniczej.

REKLAMA

W Szwajcarii, niemieckiej Bawarii i w Austrii leje jak z cebra; ogłoszono tam alarmy powodziowe. Z zagrożonych regionów Szwajcarii ewakuowano już ponad 2,5 tysiąca osób. Pod wodą znalazła się część szwajcarskiej stolicy – Berna. W zachodniej Austrii lawina kamienno-błotna przerwała kable energetyczne i telefoniczne, łączące ten region z resztą kraju. Nie działają telefony, połączenia komputerowe, sygnalizacja kolejowa. Skutki opadów spowodowały śmierć dwóch osób, sześć innych zostało rannych.

W Bawarii ewakuowano mieszkańców gminy Eschenlohe i zamknięto linię kolejową z Monachium do Garmisch-Partenkirchen. Tu w ciągu minionej doby spadło 200 litrów wody na metr kwadratowy. Powódź zabiła już cztery osoby. Meteorolodzy zapowiadają dalsze opady. Posłuchaj relacji naszego korespondenta, Tomasza Lejmana:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

W Bułgarii żywioły zabiły tego lata już 18 osób. W nocy w okolicach miasta Montana w północno- zachodniej Bułgarii spadło ponad 80 litrów wody na metr kwadratowy. Ulewy spowodowały wielkie straty na liniach kolejowych - szacuje się je na 121,5 mln euro. Ruch na jednej z najważniejszych linii kolejowych, łączącej Sofię z Płowdiwem, zostanie przywrócony najwcześniej w połowie września. Jeszcze w lipcu Bułgaria zwróciła się do UE o pomoc w wysokości 75 mln euro na przezwyciężenie skutków powodzi.

W Portugalii wyjątkowo gorźne są z kolei pożary. Z ogniem walczy już prawie 3,5 tys. strażaków oraz kilkadziesiąt samolotów i helikopterów gaśniczych. W regionie Coimbra w centrum kraju, gdzie pożar bez żadnej kontroli rozprzestrzenia się na kilku frontach ogłoszono stan klęski żywiołowej. We francuskich Pirenejach od wczoraj szaleje pożar zarośli. Spłonęło dotąd co najmniej 1400 hektarów.