Omyłka ekologa zablokowała wycinkę starych drzew przy drodze krajowej numer 56 w Kujawsko-Pomorskiem. Krajowy konsultant uznał błędnie, że w pniach gnieździ się niewielki chroniony chrząszcz. Żadnych takich żuczków tam jednak nie było.

REKLAMA

Sygnał krajowego konsultanta do spraw ochrony pachnicy dębowej postawił na nogi Dyrekcję Ochrony Środowiska, miejscowego wójta, prokuraturę i drogowców. Ci ostatni - według informacji reportera RMF FM - musieli wydać grubo ponad 10 tys. złotych na dodatkową, trzecią już ekspertyzę ostatecznie stwierdzającą, czy chrząszczyk jest, czy chrząszczyka nie ma. Nie mówiąc o kosztach wielokrotnych dojazdów na miejsce, wstrzymania wycinki i bezpieczeństwie kierowców, bo spadające konary powodują wypadki.

Dyrekcja Ochrony Środowiska na wszelki wypadek zgłosiła prokuraturze, że wójt zgodził się na nielegalną wycinkę drzew. Prokuratura, sprawą się nie zajmie. A wszystko to przez jednego człowieka. Niestety, krajowy konsultant do spraw ochrony pachnicy dębowej jest dziś nieuchwytny - współpracownicy proponują dzwonić do niego po długim weekendzie. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie musi się obawiać żadnych konsekwencji.