Nie milkną głosy krytyki po powołaniu na stanowisko zastępcy szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego byłego funkcjonariusza SB Pawła Pruszyńskiego. Były esbek z pewnością nie buduje wiarygodności kierownictwa Agencji, w której jedynym politykiem miał być jej szef.

REKLAMA

W stanie wojennym Pruszyński brał udział w tłumieniu strajków i manifestacji organizowanych przez opozycję demokratyczną, za co kilkakrotnie otrzymywał nagrody pieniężne. Mimo to na początku lat 90. przeszedł pozytywnie weryfikację dla funkcjonariuszy tworzonego właśnie Urzędu Ochrony Państwa.

Po odejściu z UOP-u w 1997 roku, były słuchacz milicyjnej szkoły oficerskiej należał do ścisłego kierownictwa i był radnym SLD w Łodzi. Z polityki oficjalnie "zrezygnował" z powodu mianowania na stanowisko zastępcy szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Działacz podziemnej Solidarności Zbigniew Janas uważa, że nominacja Pruszyńskiego, to ze strony SLD komunikat skierowany do elektoratu: Nie dajemy „zginąć” swoim.

Konstanty Miodowicz, członek sejmowej speckomisji i były szef kontrwywiadu mówi, że w nominacji pułkownika Pruszyńskiego widzi duże podobieństwo do sprawy prokuratora Jacka Kaucza (Kaucz oskarżał w procesach przeciwko opozycji demokratycznej, mimo to była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik mianowała go prokuratorem krajowym – przyp. RMF).

18:30