Strajk sędziów, adwokatów i urzędników sądowych sparaliżował wymiar sprawiedliwości we Francji. Alarmują oni, że prezydent Nicolas Sarkozy chce podporządkować sobie sądy i zdalnie sterować wszystkimi śledztwami dotyczącymi afer politycznych. Większość wtorkowych rozpraw została odwołana. W niezliczonych miastach sędziowie protestowali na ulicach.
"Dzień bez wymiaru sprawiedliwości” - tak nazwali tę falę protestów związkowcy. Największa demonstracja odbywa się w Paryżu. Zbuntowani sędziowie włączyli syreny alarmowe i - wbrew obowiązującemu zakazowi - wyszli na ulice w togach.
Kontrowersyjny projekt reformy zakłada, że we Francji nie będzie już niezależnych sędziów śledczych, a dochodzenia prowadzić będą bezpośrednio prokuratorzy, którzy podlegają rządowi. Wszystkie śledztwa w sprawie afer korupcyjnych, w które zamieszani są przedstawiciele władz, zostaną umorzone. Demokracja jest w niebezpieczeństwie! - alarmuje oburzony sędzia w rozmowie z paryskim korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem. Żaden prokurator nie sprzeciwi się rozkazom ministra sprawiedliwości, bo będzie się bał o swój stołek. Wszystkie dochodzenia zostaną upolitycznione. Skazywani będą przeciwnicy polityczni prezydenta Sarkozy’ego, a jego kumple staną się bezkarni - dodaje inny sędzia.