Mediolańska policja ustaliła już, kto odpowiada za błędy w systemie bezpieczeństwa na lotnisku Linate, gdzie w poniedziałek doszło do zderzenia dwóch samolotów. Pilot małej awionetki, która zderzyła się w z samolotem pasażerskim, powodując śmierć 118 osób, wykonał błędny manewr, między innymi dlatego, iż pas był nieprawidłowo oznakowany.

REKLAMA

Mediolańska prokuratura od poniedziałku bez wytchnienia bada przyczyny katastrofy. Wczoraj dwóch członków ekipy dochodzeniowej pokonało feralny odcinek lotniska w podobnej awionetce, aby sprawdzić jak wygląda oznakowanie na tym pasie. Stwierdzono, że część sygnalizacji nie działała. Napisy na asfalcie są często błędne. Na 100-metrowym odcinku brak żółtej linii a oznakowania przy pasie startowym są ukryte w trawie. We mgle właśnie te napisy są podstawowym punktem odniesienia. Z zapisu rozmów z więżą kontrolną wynika, że pilot Cesny myślał, że jest na pasie R-5, tymczasem był na R-6. Nie bez znaczenia jest, że od ponad roku nie działa radar pasa startowego. Ten z pewnością wskazałby obecność w sąsiedztwie drugiego samolotu. Za te wszystkie niedociągnięcia odpowiedzialni są pracownicy lotniska, którym już niedługo zostaną postawione zarzuty.

19:55