Ten protest zaczął się w Berlinie pięć minut po północy - wczoraj. Zakończył się już dziś pięć minut po północy. Godzina została wybrana nieprzypadkowo - hasło akcji to właśnie - "Pięć po dwunastej". Protest odbył się przeciwko opóźnieniom w wypłatach dla robotników przymusowych Trzeciej Rzeszy.

REKLAMA

Protestujący nie tylko byli robotnicy przymusowi ale i młodzi Niemcy twierdzą, że nie ma już czasu na odraczanie terminu wypłat. Od 16 lutego 1999 roku, kiedy kanclerz Gerhard Schroeder i 16 największych niemieckich koncernów zadeklarowało utworzenie niemieckiej fundacji odszkodowawczej, zmarło ponad 100 tysięcy uprawnionych do wypłat. W pikiecie wzięło udział kilkadziesiąt osób, w tym kombatanci, przedstawiciele różnych partii a także uczniowie, którzy zebrali dla byłych robotników przymusowych symboliczne 6 tysięcy marek. Organizatorem akcji "Pięć po dwunastej" był Związek do Spraw Informacji i Poradnictwa dla ofiar Nazizmu z Lotharem Eversem na czele: "Osobiście jestem bardzo sceptycznie nastawiony do szybkich wypłat odszkodowań dlatego, że przez cały czas jesteśmy informowani o ich opóźnianiu a niemieckie firmy wciąż mówią, że nie mają gwarancji prawnych. My tutaj przyszliśmy jednak by powiedzieć, że czas najwyższy by rozpocząć wypłaty". Protest został zorganizowany dzień przed wyjazdem kanclerza Niemiec do Stanów Zjednoczonych, który ma tam rozmawiać z prezydentem Georgem W.Bushem m.in. o szybkim wycofaniu z amerykańskich sądów pozwów przeciwko niemieckim firmom.

07:45