Sztorm przynosi różne niespodzianki. Kilkanaście godzin dryfowała po Bałtyku 60-metrowa barka. W końcu uderzyła o brzeg w okolicach Ustki. Urząd Morski w Słupsku zaczął szukać jej właściciela, okazało się, że barka jest szwedzka i urwała się z liny podczas sztormu.

REKLAMA

Morze czasem płata takie niespodzianki. Szczególnie w sztormową pogodę na brzegu można znaleźć różne rzeczy, np. beczki, drzewa, a nawet banany. Kilka lat temu z ładowni jednego ze statków wypadło ich kilkanaście ton. Dopłynęły do Łeby i wówczas kurort ten okrzyknięto „Republiką Bananową”.

Tym razem morze wyrzuciło barkę. Podczas sztormu zerwała się lina holownicza. Barka oddzieliła się wiec od statku, dryfując i zagrażając innym jednostkom, dobiła do brzegu. Znalazł się jej właściciel. Armator szwedzki wynajął polski statek ratowniczy, który barkę odholował. Gdyby jednak właściciel się nie znalazł, to barka byłaby zlicytowana, a pieniądze z jej sprzedaży przekazane na cel charytatywny.

Foto: Adam Kasprzyk, RMF

02:05