Trwa wielkie sprzątanie po powodzi stulecia w Austrii. Straty są liczone w miliardach euro: pierwsze szacunki mówią o sumie 7,5 mld. Austriaccy adwokaci domagają się wysokich odszkodowań dla powodzian od koncernu EVN, właściciela trzech elektrowni wodnych na północy Austrii.

REKLAMA

Adwokaci zarzucają koncernowi, że w czasie powodzi tamy na rzekach Steyr i Ans zostały za późno otwarte. Ponadto – zdaniem prawników - okoliczna ludność nie została powiadomiona na czas, a w okresie największego zagrożenia nad tamą nie było ani jednego pracownika firmy. Jej praca sterowana była komputerowo.

Dyrektor techniczny koncernu uważa, iż zarzuty są absurdalne. Jego zdaniem nikt nie wie, jak wyglądała poprzednia powódź na tych terenach – przed 150 laty – a zbiorniki i tamy zostały zbudowane znacznie później.

Według obowiązującego w Austrii prawa wodnego koncern musi udowodnić, że nie tylko jego postępowanie było zgodne z przepisami, ale i same przepisy zapewniały odpowiedni poziom bezpieczeństwa na wypadek powodzi. Wczoraj nad Austrią znów przeszły ulewy. Na szczęście zagrożenie okazało się krótkotrwałe.

foto Archiwum RMF

11:05