Czołowi działacze nacjonalistycznej partii, której liderem jest Joerg Haider opłacali z kasy partyjnej swoich szpiegów w policji. Ich zadaniem było zbieranie tak zwanych "kwitów" na czołowych działaczy innych partii, ale także na biznesmenów, artystów i dziennikarzy. Udało się to ustalić oraz znaleźć na to dowody po trwającym prawie rok dochodzeniu.

REKLAMA

Jeden z austriackich tygodników podał w najnowszym wydaniu, że czołowymi postaciami afery są przywódca stołecznych nacjonalistów i sekretarz generalny partii w Wiedniu. Na honoraria dla "szpicli" wydali oni ponad pół miliona szylingów, maskując te wydatki fikcyjnymi kosztami delegacji służbowych. Jeden z szeregowych członków partii nacjonalistów miał przejechać służbowo kilka tysięcy kilometrów, chociaż - jak się okazało - nie wyjeżdżał w tym czasie poza granice miasta. Udowodnione obecnie przestępstwa to - według gazety – zaledwie wierzchołek góry lodowej. Nacjonaliści próbowali uczynić z Austrii państwo policyjne o nieznanych do tej pory rozmiarach. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Tadeusza Wojciechowskiego:

00:40