Co najmniej cztery osoby zginęły, a dziewięć zostało rannych, po tym jak w pobliżu Miami na Florydzie zawalił się most. Wcześniej informowano o śmierci nawet dziesięciu osób. Cały czas na miejscu wypadku pracują ekipy straży pożarnej i służb ratunkowych, poszukując ofiar. Do katastrofy budowlanej doszło doszło na terenie kampusu uniwersytetu Florida International University.

Na zdjęciach z powietrza widać, że pod gruzami znajdują się zmiażdżone samochody. Uwięzieni zostali w nich ludzie.


Wszędzie unosił się kurz. Wiedziałam, że zawaliła się kładka. Z uwięzionych pod gruzami samochodów dochodziły przerażające krzyki - opowiada kobieta, która widziała zdarzenie.

To brzmiało jak trzęsienie ziemi, ale to, co zobaczyłam było przerażające. Most po prostu runął. Tam był taki czarny samochód, a w środku kobieta w różowej bluzce. Modlę się za jej rodzinę, widziałam jak krzyczy do kogoś, kto siedział za nią - relacjonował inny świadek zdarzenia. Jeszcze kolejny wspomina: Nagle wszyscy zaczęliśmy biec, spojrzałem na jezdnię - pod mostem widziałem co najmniej 20 samochodów.

Most nie był jeszcze oficjalnie otwarty.

Konstrukcja ważyła 950 ton. Została zbudowana w ciągu zaledwie kilku godzin. Jak pisała uczelnia przed katastrofą, "ta metoda stawiania kładki ma zminimalizować potencjalne niebezpieczeństwo dla robotników, pieszych i kierowców". Kładka - zgodnie z projektem - miała być tak solidna, by nie zniszczył jej nawet huragan piątej kategorii.

(mpw)