Prokuratura zakwalifikowała zdarzenie drogowe, do którego doszło z udziałem byłego posła Artura Zawiszy, jako wypadek - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński. Chodzi o zdarzenie z 25 października, gdy były poseł, polityk prawicy potrącił samochodem rowerzystkę. Dodatkowo Artur Zawisza kierował bez uprawnień.

Warszawska prokuratura prowadząca sprawę Artura Zawiszy otrzymała opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej. Wynika z niej, że poszkodowana rowerzystka doznała "obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej 7 dni". A to oznacza, że zdarzenie drogowe z końca października należy zakwalifikować jako wypadek drogowy.

Wszystko wskazuje więc na to, że Artur Zawisza będzie miał rozszerzone zarzuty. Musi się liczyć z tym, że będzie podejrzany o spowodowanie wypadku, za co grożą trzy lata więzienia, jeśli uszczerbek na zdrowiu poszkodowanego jest lekki bądź średni. Natomiast 8 lat, jeśli ten uszczerbek jest ciężki.

Zaznaczmy, że decyzja w sprawie nowych zarzutów jeszcze nie zapadła. Jak informuje prok. Łapczyński, śledczy zbierają dodatkowe dowody. Przesłuchani mają być jeszcze świadkowie. Na razie więc polityk będzie odpowiadał jedynie za jazdę bez uprawnień.

ZOBACZ TAKŻE: Są zarzuty dla Artura Zawiszy. Jechał bez prawa jazdy, potrącił rowerzystkę

Zawisza potrącił rowerzystkę

25 października były poseł Artur Zawisza, prowadząc samochód, potrącił jadącą rowerem pracownicę Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Kobieta z obrażeniami została przewieziona do szpitala.

Policja ustaliła, że sprawca był trzeźwy, nie miał jednak uprawnień do kierowania pojazdami. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Zawisza znowu prowadził auto i został zatrzymany przez policję do kontroli drogowej.

Artur Zawisza w 2016 r. stracił prawo jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Sąd wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku. Polityk wciąż nie ma prawa jazdy.


Opracowanie: