Nie widać końca gwałtownych wichur, które od trzech dni pustoszą Zachodnią Europę. Liczba ofiar śmiertelnych żywiołu osiągnęła 79 osób. Tylko w samej Francji zginęły co najmniej 52 osoby. Huragan zrywa dachy domów i linie energetyczne, wyrywa drzewa i wywraca maszty telekomunikacyjne. Zawieszono kursowanie większości pociągów, odwołano część połączeń lotniczych. Huragan nie oszczędził stolicy - Paryża.

Nadszedł koniec świata - tak komentują Francuzi skutki niszczycielskich wichur. Nowe, bardzo silne uderzenie wichury spowodowało śmierć co najmniej 12 osób. Prędkość wiatru osiągała dwieście kilometrów na godzinę. Najgorsza sytuacja jest na zachodnim wybrzeżu Francji, ale prawie wszędzie walące się drzewa zmiażdżyły samochody, pozrywane zostały dachy domów, a tysiące budynków nie ma elektryczności.

Z usuwaniem zniszczeń nie nadążają ekipy ratunkowe, które pracują bez przerwy trzecią noc z rzędu. Szkoły i hale sportowe stały się tymczasowym schronieniem dla wielu Francuzów, którzy w wyniku wichury stracili dach nad głową. Inni koczują na dworcach kolejowych. Szkody wyrządzone przez żywioł szacowane są na kilka miliardów franków.

Podobnie jest w Hiszpanii, na Wyspach Brytyjskich, Szwajcarii, Austrii i Belgii. Osłabła nieco wichura w południowych Niemczech. Jej niszczycielskie działanie spowodowało dwa dni temu śmierć 15 osób.

W Niemczech po przejściu huraganów połączonych z gwałtownymi ulewami ogłoszono zagrożenie powodziowe. Stany alarmowe przekroczyły Ren i Mozela. Zalane są już niektóre dzielnice miast leżących nad tymi rzekami.

Wiadomości RMF FM 08:45