Większość z blisko stu zatrzymanych wczoraj w południowej Anglii pracowników "na czarno" odleci dzisiaj do swoich rodzinnych krajów. Wśród nich dużą grupę stanowią Polacy. Ludzi tych czeka wieloletni zakaz wstępu do Wielkiej Brytanii.

Jest to efekt wczorajszej akcji policji i pracowników urzędu imigracyjnego przeprowadzonej w hrabstwie Hampshire, na południu Anglii, skierowanej przeciwko gangom zajmującym się przemytem ludzi. Sprawdzono kilkadziesiąt farm, zatrzymywano samochody na drogach. W efekcie zatrzymano 93 nielegalnych pracowników, głównie Polaków i Rosjan oraz 18 osobową szajkę organizującą przemyt imigrantów do Wielkiej Brytanii i ich pracę na czarno. Jak dowiedzieliśmy się w dziale prasowym komendy okręgowej policji w Hampshire, nielegalni imigranci przyjechali na Wyspy w poszukiwaniu raju, a trafili do piekła na Ziemi. "Kiedy ludzie ci trafiali na miejsce, orientowali się, że muszą żyć w warunkach zupełnie innych, niż im to obiecywano. Znaleźliśmy na przykład niewielki domek, w którym mieszkało od 25 do 30 osób. Nie mieli ciepłej wody ani ogrzewania. A ich zarobki wynosiły od zera do trzech funtów za godzinę" – powiedział jeden z funkcjonariuszy biorący udział w akcji. Zatrzymano też organizatorów przemytniczego procederu. W 18-osobowej szajce jest 6 Polaków - 5 mężczyzn i kobieta. Brali oni pieniądze w zamian za znalezienie nielegalnej pracy w Wielkiej Brytanii. Zdaniem policji, zwalczenie gangów przemycających nielegalnych imigrantów to drugi pod względem ważności cel brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Pierwszym jest rozbicie siatek handlarzy narkotyków.

11:35