Przyjazd do Tbilisi polskiego oficera porwanego w Abchazji, to kwestia kilku godzin. Polak i jego grecki towarzysz wraz z przedstawicielami władz gruzińskich czekają na poprawę pogody. Śmigłowiec będzie mógł zabrać ich wtedy do stolicy Gruzji.

"Obydwaj czują się dobrze: są w dobrej formie psychicznej i fizycznej" - powiedział rzecznik polskiego rządu Krzysztof Luft. O uwolnieniu porwanych oficerów misji ONZ w Gruzji prezydent tego kraju Eduard Szewardnadze poinformował przez telefon premiera Jerzego Buzka. Szewardnadze powiedział, że jeżeli pozwolą na to warunki atmosferyczne dzisiaj podpułkownik Blechacz i jego grecki kolega zostaną przetransportowani do Tbilisi - podało biuro prasowe rządu. A już w krótce polski generał powinien wrócić do domu.

Rzeczniczka prezydenta Gruzji, Maja Alufdauri, powiedziała, że oficerowie misji ONZ po uwolnieniu zostali przewiezieni do domu Emzara Kwitsiani - wysłannika prezydenta Eduarda Szewardnadze do Abchazji, który prowadził rozmowy z porywaczami. Nie ujawniła jednak, na jakich warunkach uwolniono porwanych. Wcześniej przedstawiciele rządu gruzińskiego twierdzili, że osiągnęli porozumienie z porywaczami w sprawie uwolnienia zakładników i że nie ma mowy o okupie. Według agencji ITAR-TASS, uwolnieni oficerowie powiedzieli, że porywacze nie stosowali wobec nich przemocy fizycznej ani innej. Podpułkownik Blechacz i jego grecki kolega kapitan Efstathios Kokinidis zostali porwani w niedzielę w Wąwozie Kodorskim w Abchazji podczas rutynowego patrolu.

Leżąca nad Morzem Czarnym Abchazja na początku lat 90. oderwała się od Gruzji. Sytuacji w prowincji strzegą siły wojskowe państw WNP oraz obserwatorzy misji ONZ. Wielokrotnie dochodziło tam do uprowadzeń, zwykle dla okupu.

12:40