Na miejscu katastrofy rosyjskiego Tu-154, na Morzu Czarnym, około 190 kilometrów od Soczi trwają intensywne poszukiwania najmniejszych fragmentów samolotu. Pracuje tam także rządowa komisja, która ma wyjaśnić przyczyny katastrofy. Na pokładzie maszyny lecącej z Tel Awiwu do Nowosybirska znajdowało się 77 osób. Wszyscy zginęli.

Ekipy śledcze mogą mieć poważny problem z ustaleniem przyczyn katastrofy. Rosyjskie władze nie zamierzają bowiem prowadzić prac głębokościowych, a czarne skrzynki i kadłub leżą na dnie morza, na głębokości około 1000 metrów. Na dodatek specjaliści twierdzą, że w Morzu Czarnym już poniżej 100 metrów zaczyna się niebezpieczna strefa siarkowodorowa. By tam pracować, potrzebny jest odpowiedni sprzęt. Niewykluczone, że śledczym będą musiały wystarczyć jedynie niewielkie fragmenty kabiny pilotów i kabiny pasażerskiej, które udało się wyłowić z wody. Ekipy ratowników znalazły do tej pory 16 ciał, 13 przetransportowano już na brzeg, do miasta Soczi.

Rosyjskie władze podejrzewają, że wczorajsza katastrofa samolotu Tu-154 mogła być wynikiem "działań terrorystycznych". Z takiego tez paragrafu rosyjska prokuratura wszczęła śledztwo. Nie wyklucza się także awarii, czy też tragicznej pomyłki ukraińskich wojskowych. Pojawiła się bowiem hipoteza, że samolot mógł zostać przypadkowo zestrzelony rakietą przez ukraińskie wojska ćwiczące na Morzu Czarnym. Zaprzeczają temu przedstawiciele ukraińskiego ministerstwa obrony i marynarki wojennej. Ukraińcy twierdzą, że ćwiczenia odbywały się w zupełnie innym rejonie, a ich rakiety ziemia-powietrze mają zasięg do 80 kilometrów. Z kolei Amerykanie upierają się, że to właśnie ukraiński pocisk przeciwlotniczy trafił w maszynę. Jego start zarejestrowały i śledziły amerykańskie satelity. Dane trafiły do Fort Mid w stanie Maryland i stamtąd do Pentagonu. Rakieta wystartowała cztery minuty przed eksplozją Tupolewa. Według Amerykanów był to pocisk typu S-200 "Wega" (SA-5 Gammon w nomenklaturze NATO). Może on pokonać odległość większą niż 250 km dzielące poligon na Krymie od miejsca gdzie do Morza Czarnego runął Tupolew.

Nasza reporterka Barbara Górska rozmawiała z politologiem Jerzym Markiem Nowakowskim w Ośrodku Studiów Międzynarodowych i Samorządowych. Posłuchaj na ile - według niego - prawdopodobna jest wersja o ataku terrorystycznym:

S-200 „Wega” to opracowany w ZSRR system przeciwlotniczy, charakteryzujący się największym zasięgiem spośród przeciwlotniczych zestawów rakietowych znajdujących się w uzbrojeniu innych państw świata - 250 km (istnieje też możliwość odpalenia z większej odległości do celu zbliżającego się). Jest przeznaczony do zwalczania celów powietrznych, zwłaszcza o dużych gabarytach, poruszających się z prędkością do 1200m/s (na kursie zbliżania) i 300m/s (na kursie oddalania), na wysokości od 0,3 do 41 km. Rakiety S-200 posiada także polska armia.

Gdyby hipoteza o zestrzelaniu potwierdziła się, byłby to kolejny tego typu przypadek w historii lotnictwa. W lipcu 1988 roku irański Airbus został zestrzelony przez amerykański krążownik rakietowy USS „Vincennes”. Zginęło wtedy 290 pasażerów.

12:05