32 tysiące pracowników Hamasu w Gazie nie dostało w kwietniu pensji. Rząd palestyńskiego ugrupowania już drugi miesiąc z rzędu nie jest w stanie im tego zapewnić. Wiceminister Ismail Mahfuz oświadczył jednak, że kłopoty finansowe są przejściowe.

Mahfuz powiedział, że finansowym problemom winna jest blokada Gazy, wzmocniona przez Izrael i Egipt, od czasu kiedy kontrolę nad Strefą w 2007 roku przejął radykalny Hamas, usuwając stamtąd umiarkowany Fatah.

Na internetowych stronach ministerstwa finansów Mahfuz zapewnił, że rząd ma swoje własne rezerwy i sięgnie do nich, ale trzeba znaleźć na to sposób.

Uważa się, że Hamas otrzymuje finansowanie m.in. od Iranu, a pieniądze szmuglowane są przez tunele pod granicą z Egiptem. Jednak w ostatnich miesiącach pod presją izraelską i amerykańską Egipt wzmocnił walkę z przemytem do Strefy Gazy, wysadzając wejścia do tuneli po swojej stronie. Tymczasem banki w Gazie odmawiają obsługiwania Hamasu, bojąc się, by nie naruszyć międzynarodowych regulacji skierowanych przeciwko praniu pieniędzy.

Wspierane przez Zachód palestyńskie władze monetarne kierowane przez rywali Hamasu twierdzą, że między Hamasem a oddziałami banków w Strefie powstała "zapora ogniowa".

Mahfuz potwierdził, że kwietniowe uposażenia nie zostaną wypłacone w całości. 32 tys. urzędników państwowych i członków sił bezpieczeństwa dostanie minimalną wypłatę w wysokości 400 dolarów, ale ci, którzy normalnie zarabiają więcej, otrzymają tylko część pieniędzy. Urzędnik państwowy średniego szczebla zarabia około 700 dolarów, a najlepiej uposażeni około 1100 dolarów. Także w marcu rząd Hamasu nie wypłacił całych pensji.