Na Bałtyku przerwano akcję poszukiwawczą kapitana statku "Celika". Marynarza uznano za zaginionego. Nad ranem w niewyjaśnionych na razie okolicznościach 40-letni Jurij N. wypadł za burtę statku.

W akcji poszukiwawczej brały udział śmigłowce Marynarki Wojennej z Darłowa oraz statki ratownicze polskie i duńskie. Okoliczności wypadku bada Urząd Morski w Szczecinie i prokuratura w Kielcach. Do wypadku doszło około 38 mil morskich od Świnoujścia. Cały czas była jednak nadzieja, że marynarz jeszcze żyje. Woda w Bałtyku była dość ciepła, morze nie było wzburzone i doskonała widoczność. Taką informację przekazały jednostki ratownicze do sztabu Polskiego Ratownictwa Okrętowego w Świnoujściu, które odpowiadało za akcję poszukiwawczą. Jednak mimo dobrej pogody 40-letni Litwin mógł nie przeżyć. Wprawdzie natychmiast po wypadku załoga wyrzuciła za burtę koło ratunkowe z racą świetlną, ale: "Wiadomo jest, że człowiek był bez środków ratunkowych, wypadł na oczach załogi więc troszeczkę sprawa dziwna". Nieoficjalnie mówi się, że mogła to być próba samobójcza lub, że marynarz był po prostu pijany.

foto Archiwum RMF

23:45