Od kilku tygodni płoną wagony szybkiej kolejki miejskiej w Trójmieście. Ostatnio zapalił się także osobowy pociąg elektryczny pod Nałęczowem na trasie Skarżysko - Lublin. Zazwyczaj przyczyną pożarów są celowe podpalenia.

W ciągu zaledwie miesiąca doszło do czterech groźnych pożarów. Płoną nie tylko wagony trójmiejskiej kolejki. Na szczęście w obu wypadkach w porę udało się ewakuować pasażerów, nikt nie odniósł obrażeń. Straty materialne są jednak duże. Tylko we wczorajszym pożarze w Trójmieście oszacowano je na sto tysięcy złotych. W pożarze pociągu elektrycznego spłonęły dwa wagony. Na szczęście nikt nie został ranny. Strażacy, choć ostrożnie to jednak przyznają, że przyczyną pożarów jest wandalizm i chuligańska bezmyślność. "W naszych badaniach tuż po akcji gaśniczej stwierdzamy, że są to ewidentne albo zaprószenia ognia, albo też podpalenia". Niestety takie wybryki sporo kosztują. Po pożarze kolejkę trzeba na wiele miesięcy odstawić do remontu. Jak powiedział Jacek Goździewicz, szef wydziału eksploatacji trójmiejskiej SKM, odbudowa zniszczonych składów kosztuje tyle, że niektóre remonty trwają nawet rok. Podpalaczy choć rzadko, to jednak czasami udaje się złapać. Dwa lata temu dzięki wzmożonej czujności straży ochrony kolei oraz policji udało się zatrzymać grupę kilkunastu młodych ludzi, którzy systematycznie podpalali wagony kolejki SKM.

Najbezpieczniej mogą się czuć pasażerowie pociągów ekspresowych. Tam w każdym wagonie dostępne są po dwie gaśnice, do których ma dostęp każdy z podróżujących. Znacznie gorzej jest w składach osobowych i pospiesznych. W pociągach są najwyżej cztery gaśnice zamknięte przez konduktora. Dyrekcja PKP bezradnie rozkłada ręce. Sprzęt jest kradziony i nikogo nie stać na jego ciągłe uzupełnianie: "Dla pasażerów, niestety musimy jeszcze lat pożyć parę, aby udostępniać takie proste urządzenia, jakimi są gaśnice". Z całą pewnością jednak jak twierdzi Henryk Szklarski obsługa pociągu jest w stanie w ciągu kilku minut znaleźć się w miejscu, w którym powstałby pożar.

14:05