Już trzecia osoba w ciągu tygodnia zasiadła na fotelu szefa Polskich Portów Lotniczych. Nowym tymczasowym dyrektorem PPL-u został Mieczysław Nowak z Ministerstwa Transportu. Włodzimierz Machczyński, który piastował tę funkcję od pięciu dni, złożył wczoraj urząd i wróci do pracy w zarządzie portu lotniczego Gdańsk-Rębiechowo. Jego odejście to prawdopodobnie wynik mediacji ze związkami zawodowymi w PPL-u, które oprotestowały kandydaturę tymczasowego kierownika.

Włodzimierz Machczyński został powołany na tymczasowego szefa Portów w ubiegłą środę, gdy minister transportu zawiesił dotychczasowego dyrektora Macieja Kalitę. Ani sam Kalita, ani pracownicy PPL-u nie uznali tej decyzji, co zakończyło się 3-dniową okupacją gabinetu. Kalita twierdzi jednak, że nie była to okupacja. Według niego do ciągłego zajmowania fotelu za biurkiem zmusił go nawał pracy, a wejście do gabinetu uniemożliwiali broniący go związkowcy, a nie on sam. Powołany na miejsce Kality, Włodzimierz Machczyński zajął zaś gabinet w zupełnie innym budynku i stamtąd próbował zarządzać Portami. Jednak nie był w stanie opanować sytuacji w firmie. "Ustaliliśmy z ministrem Widzykiem, że sytuacja wywołana odmowami współpracy ze mną osobiście destabilizuje firmę. Lepiej będzie jeżeli odejdę" - powiedział Machczyński.

Nowy szef Okęcia Mieczysław Nowak wierzy, że uda mu się doprowadzić do unormowania sytuacji na lotnisku. "Sądzę, że wyznaczenie mnie na pełnienie funkcji tymczasowego kierownika było wynikiem wcześniejszych rozmów samorządu załogi, przedstawicieli związków zawodowych z organem sprawującym nadzór właścicielski, czyli Ministerstwem Transportu i Gospodarki Morskiej" - powiedział Nowak. Twierdzi on, że jest szansa na szybkie zakończenie przetargu na budowę nowego i rozbudowę terminalu na Okęciu. Do zakończenia przetargu może dojść jeszcze w tym roku:

Miesiąc temu w momencie rozpoczęcia zamieszania prokuratura na wniosek ministra sprawiedliwości wszczęła śledztwo w sprawie "szeroko rozumianej korupcji" podczas przetargu na nowy terminal na warszawskim Okęciu. Mówiło się, że ktoś z członków komisji przetargowej, która wyłoni wykonawcę inwestycji wartej 300 milionów dolarów, sprzedaje jednemu z oferentów tajne informacje. Wzajemnie oskarżali się pracownicy portów i urzędnicy Ministerstwa Transportu. Przedwczoraj zawieszony dyrektor Maciej Kalita złożył w prokuraturze dokumenty, które mają świadczyć o tym, że nieczyste sumienie w tej sprawie mają właśnie przedstawiciele resortu transportu. Ci stanowczo odrzucają zarzuty. Ostatnie słowo będzie zapewne należeć do prokuratury, która wciąż gromadzi i przegląda dokumenty oraz przesłuchuje świadków.

01:45