Ministerstwo Obrony Narodowej nie wyklucza, że złoży zawiadomienie o fałszywych zarzutach PO ws. przetargu na śmigłowce. Chodzi o wniosek PO do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, w którym Platforma dała prokuraturze 48 godzin, aby z urzędu zajęła się sprawą przekroczenia uprawnień w pełnieniu obowiązków przez szefa MON i ujawnienie tajemnic wojska. Ma to związek z dostępem do informacji niejawnych przez Bartłomieja Misiewicza, Kazimierza Nowaczyka i Wacława Berczyńskiego.

Ministerstwo Obrony Narodowej nie wyklucza, że złoży zawiadomienie o fałszywych zarzutach PO ws. przetargu na śmigłowce. Chodzi o wniosek PO do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, w którym Platforma dała prokuraturze 48 godzin, aby z urzędu zajęła się sprawą przekroczenia uprawnień w pełnieniu obowiązków przez szefa MON i ujawnienie tajemnic wojska. Ma to związek z dostępem do informacji niejawnych przez Bartłomieja Misiewicza, Kazimierza Nowaczyka i Wacława Berczyńskiego.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz podczas obchodów 72. rocznicy zakończenia II wojny światowej /Marcin Obara /PAP

Zgodnie z art. 34 ust. 5 pkt 2 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych m.in. Minister Obrony Narodowej może wyrazić pisemną zgodę na udostępnienie informacji niejawnych o klauzuli "tajne" lub "ściśle tajne" osobie, wobec której wszczęto poszerzone postępowanie sprawdzające.Wymienione osoby w chwili zapoznawania się z dokumentami dotyczącymi przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii posiadały stosowne upoważnienia, a poszerzone postępowania sprawdzające były prowadzone przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego - napisała w komunikacie rzeczniczka MON mjr Anna Pęzioł- Wójtowicz.

Mając na uwadze, że wobec wskazanych osób wszczęte zostały przez SKW poszerzone postępowania sprawdzające do klauzuli "ściśle tajne", które zakończyły się wydaniem odpowiednich poświadczeń bezpieczeństwa, Minister Obrony Narodowej miał pełne prawo do wydania tym osobom upoważnień do dostępu do informacji niejawnych - twierdzi resort.

MON raz jeszcze podkreśla, że żadna ze wskazanych osób nie miała dostępu do dokumentacji offsetowej, ani nie brała udziału w rozmowach na ten temat - zapewnia rzeczniczka MON.

Jeżeli zatem posłowie Platformy Obywatelskiej podtrzymają stanowisko w zakresie złożenia zawiadomienia do prokuratury w niniejszej sprawie, Ministrowi Obrony Narodowej nie pozostanie nic innego, jak złożyć wniosek o ściganie za złożenie fałszywego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa - oświadczył resort.

Posłowie PO dali prokuraturze 48 godzin na zajęcie się sprawą

Pięcioro posłów PO odwiedziło w piątek siedzibę MON w Warszawie, by zapoznać się z dokumentami z postępowania na śmigłowce, w którym poprzedni rząd wskazał maszyny H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters; do realizacji umowy nie doszło. Po wizycie politycy PO poinformowali, że do akt związanych z postępowaniem mieli dostęp: dr Wacław Berczyński, Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz - osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa.

Są dwie możliwości: albo MON - który uporczywie twierdzi, że Berczyński nie był pełnomocnikiem do spraw śmigłowców - złamał prawo w dostępie do informacji niejawnej, dostępie do tajemnicy państwowej, albo, co może bardziej prawdopodobne, Berczyński był pełnomocnikiem ds. śmigłowców i od samego początku MON w tej sprawie kłamie - powiedział poseł PO Cezary Tomczyk w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie.

Według niego, "w jednej i w drugiej sprawie mamy do czynienia ze złamaniem prawa". Albo Berczyński był pełnomocnikiem i złamał prawo, o czym sam powiedział, że wykończył Caracale, albo nie był i złamano tajemnicę państwową. Za jedną i drugą sprawę osobiście odpowiada minister Macierewicz jako osoba nadzorująca jego pracę - podkreślił Tomczyk.

Dzisiaj składamy wniosek do ministra Ziobro, dając jednocześnie polskiej prokuraturze 48 godzin na działanie, tak, aby prokuratura mogła z urzędu zająć się sprawą przekroczenia uprawnień w pełnieniu obowiązków przez ministra Macierewicza, w związku z ujawnieniem tajemnic polskiego wojska - poinformował poseł PO.

Jego zdaniem, mamy do czynienia z wielką "aferą śmigłowcową Antoniego Macierewicza". Tomczyk zapowiedział też, że jeśli prokuratura nie zajmie się tą sprawą z urzędu, to "Platforma podejmie stosowne kroki prawne - (złoży) zawiadomienie do prokuratury i zażalenie na działalność Prokuratury Krajowej".

Poseł PO Mariusz Witczak przekonywał, że obok Berczyńskiego dostęp do dokumentów przetargowych mieli też: Kazimierz Nowaczyk i Bartłomiej Misiewicz. Jest czymś niezbędnym w tej sytuacji, aby te osoby zostały również przesłuchane na okoliczność śledztwa, dotyczącego przetargu na Carcale - podkreślił.

Macierewicz stworzył sobie taką specgrupę z osób, które były z nim związane od (czasu) wszystkich jego przedsięwzięć smoleńskich. To jest specgrupa, która miała bardzo silne wpływy w MON, ci panowie zostali zatrudnieni na stanowiskach doradczych, wzięli udział w analizie dokumentów, dotyczących przetargu na Caracale - zaznaczył Witczak.

Jak to się stało, że 26-letni aptekarz z Łomianek (Misiewicz-PAP) miał dostęp do tak bardzo ważnych dokumentów, jak cała dokumentacja, dotycząca przetargu na Caracale? - pytał Witczak. Jak dodał, nasuwa się też pytanie, dlaczego dostęp do tych dokumentów miał Nowaczyk.

Poseł PO Marcin Kierwiński podkreślił, że łamanie procedur przez Macierewicza, to gotowy przepis dla służb innych krajów, jak pozyskiwać ważne dane z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski. Przecież wystarczy popierać herezję Macierewicza, jeżeli chodzi o Smoleńsk, wkupić się w łaski ministra, zostać doradcą w MON, potem już tylko dostać dostęp do wszystkich informacji niejawnych a potem już można robić z tymi informacjami, co tylko się chce - zaznaczył.

Kierwiński poinformował, że posłowie PO wystąpią do Macierewicza o udostępnienie materiałów w zakresie dostępu Berczyńskiego, Nowaczyka i Misiewicza do dokumentów w sprawie przetargu na śmigłowce. Opinia publiczna ma prawo zapoznać się z tymi dokumentami - podkreślił.

Rzecznik prasowy MS Sebastian Kaleta przypomniał w poniedziałek, że już 25 kwietnia Prokuratura Krajowa informując o prowadzonym w Szczecinie śledztwie zaznaczała, że "prokuratorzy wszechstronnie wyjaśniają okoliczności związane z organizacją procedury zakupu śmigłowców wielozadaniowych dla Wojsk Lądowych, Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych, a następnie odstąpienie od kontraktu". Chodzi o zdarzenia z okresu od listopada 2011 r. do października 2016 r.

"W ramach postępowania wyjaśniane będą również okoliczności ewentualnego udziału dr. Berczyńskiego w postępowaniu dotyczącym zamówienia publicznego" - zaznaczała wtedy prokuratura. Podkreślono, że "o czasie i miejscu przesłuchania dr. Berczyńskiego zdecyduje prokurator prowadzący postępowanie".

W kwietniu Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r.

Pod koniec kwietnia PO zapowiedziała zbadanie sprawy śmigłowców, zwłaszcza ewentualnego wpływu Berczyńskiego na rezygnację z kontraktu z Airbusem oraz - jak wtedy mówili politycy Platformy - planów MON w sprawie zakupu nowych śmigłowców.

27 kwietnia Macierewicz ocenił, że w istocie doszło do kompromitacji PO, "która próbując ukryć skandaliczne zamówienie na Caracale i płynące z tego potencjalnie zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski, a zwłaszcza dla sytuacji finansowej polskich pracowników, próbuje oskarżać MON, a także pana dr. Berczyńskiego, że nielegalnie jakoby miał on wgląd w dokumentację dotyczącą tego przetargu".

(mpw)