Druga rocznica amerykańskiej interwencji w Iraku była wyjątkowo krwawa. Iraccy bojówkarze zaatakowali amerykańskie posterunki na przedmieściach Bagdadu. Zginęło 24 napastników, rannych zostało sześciu żołnierzy USA.

Do starć z bojówkarzami doszło dziś także w Mosulu, Bakubie, Kirkuku, Badżi, Samarze i Basrze. W prowadzonych tam walkach zginęły w sumie 22 osoby. Jest to najpoważniejszy od miesięcy atak na stacjonujące w Iraku wojska koalicji.

Za taki obrót spraw amerykański sekretarz obrony, Donald Rumsfeld, obwinił Turcję. - Gdyby w czasie wojny udało nam się przerzucić prze Turcję czwartą dywizję piechoty, większość zwolenników Saddama Husajna zostałaby schwytana lub zabita, przez co partyzantka byłaby teraz słabsza - tłumaczył sekretarz obrony USA. Turcja nie zareagowała jeszcze na te oskarżenia.