Francuskie przedsiębiorstwa transportowe postanowiły nie przerywać blokady największych rafinerii w tym kraju. Uznały, że obietnica obniżenia podatku od paliw o 35 centimów, złożona przez ministra transportu, to zbyt mało.

Chociaż w trakcie nocnych rozmów propozycję tą przyjęła delegacja właścieli firm transportowych, to po konsultacjach z całym związkiem transportowców wycofano się z kompromisu i nie przerwano strajku. Kierowcy chcą, aby olej napędowy i benzyna potaniały o co najmniej pięćdziesiąt centimów.

Akcja, która rozpoczęła się w nocy z niedzieli na poniedziałek doprowadziła do sporego chaosu na drogach. Na wielu stacjach benzynowych już zabrakło paliwa, a na pozostałych ustawiają się gigantyczne kolejki. Ale cierpią nie tylko zmotoryzowani. Na lotnisku w Lionie odwołano dzisiaj kilkanaście lotów z powodu braku paliwa do samolotów. Inne maszyny wprawdzie polecą, ale z międzylądowaniem w Genewie dla zatankowania zbiorników. Kłopoty mają także użytkownicy tramwajów wodnych i małych statków pływających po Sekwanie w Paryżu. Wiele z nich stoi przy nabrzeżach, bowiem tam również zabrakło paliwa.

Ministerstwo Transportu zobowiązało się do zahamowania kroczącej podwyżki cen paliwa dla transportowców planowanej na 7 najbliższych lat. Reprezentanci protestujących przedsiębiorców byli po tych rozmowach raczej zadowoleni.

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM z Paryża, Grzegorza Dobieckiego:

14:30