Hollywood bierze wszystko - tak podsumować można 70 ceremonię wręczenia

Oskarów. O ile w ubiegłym roku sporo nagród dostało sie filmom

niezależnym, o tyle teraz niemal wszystkie statuetki dostały się

czwórce hollywoodzkich produkcji. Najdroższa z nich, Titanic, zdobył

11 oskarów wyrównując rekord Ben-Hura z 1959 r: m.in. te najważniejsze

dla najlepszego filmu i najlepszego reżysera. Po Titanicu długo,

długo nic, a następnie trzy filmy które otrzymały po dwa Oskary:

"Lepiej być nie może" - wielki triumf aktorskiej pary: Helen Hunt i

Jack Nicholson którzy otrzymali Oskary za najlepsze role główne.

"Tajemnice Los Angeles" nagrody za najlepszą drugoplanową rolę żeńską

dla Kim Basinger oraz za najlepszy adaptowany scenariusz. Wreszcie:

"Buntownik z wybory" (Good Will Hunting), który wygrał w kategorii

najlepsza drugoplanowa rola męska - oskar dla Robina Williamsa, a

także w kategorii najlepszy oryginalny scenariusz. Hollywoodzka

supremacje udało się przełamać jedynie holenderskiemu filmowi

charakter, który został uznany najlepszym filmem zagranicznym i

brytyjskiej komedii "Goło i wesoło", która zamieniła pięć nominacji na

jednego Oskara w kategorii najlepsza muzyka z musicalu lub komedii.

Filmy niezależne, takie jak "Apostoł", "Ulee's Gold", a nawet nowy film

Quentina Tarantino "Jackie Brown" - przepadły z kretesem. Równie

wielkim przegranym jest "Amistad" Stevena Spielberga. W tym wypadku

trochę żal, bo była szansa na polskiego Oskara - za zdjęcia Janusza

Kamińskiego.