Bez wątpienia tegoroczne Oskary to wielki triumf debiutantów. Mam tu na
myśli nie debiut w ogóle, lecz pierwszą w życiu nominację do nagrody
akademii, która zaraz zamienia się w Oskara. I tak: James Cameron,
reżyser Titanica, zdobył statuetkę za pierwszym podejściem. Trzy panie
dokonały tego samego: Helen Hunt - najlepsza główna rola żeńska, Kim Basinger - najlepsza żeńska rola drugoplanowa, Anne Dudley - autorka muzyki do "Goło i wesoło". To nie koniec. Wszyscy zwycięzcy w kategoriach scenariuszowych, a więc Brian Helgeland i Curtis Hanson za adaptację oraz Ben Affleck i Matt Damon za oryginalny scenariusz, nominowani byli po raz pierwszy - i wygrali. Za pierwszym
zamachem triumfował też Mike van Diem, reżyser holenderskiego filmu
"Charakter". Myślę, że dla większości z wymienionych pierwsze Oskary
nie zostaną na pewno ostatnimi.