Dziś na ekrany polskich kin wchodzi jeden z najlepszych filmów
ubiegłego roku - "Jej Wysokość pani Brown" w reżyserii Johna Maddena z
Judi Dench w roli brytyjskiej królowej Wiktorii. Rzecz cała rozgrywa
się w drugiej połowie XIX stulecia a rozpoczyna w chwili śmierci męża
Wiktorii, księcia Alberta. Wiktoria jest załamana, nie pokazuje się
publicznie, zadręcza otoczenie zmiennymi humorami aż do chwili, kiedy
na dworze pojawia się dawny służący ks. Alberta, twardy Szkot - Brown.
Wydaje się, że nie ma szans przetrwania w tym dworskim świecie
sztywnych konwenansów - jest zbyt niezależny, nie boi sie mówić głośno
tego co myśli, mimo że nader często są to opinie sprzeczne z opiniami
królowej. Pan Brown szybko zdobywa zaufanie Wiktorii, staje sie jej
największym powiernikiem, przyjacielem...a historycy snują do dziś
przypuszczenia, że także kochankiem. Za wszelką cenę starał się będzie
opiekować Wiktorią, nawet gdy ona uzna to za niepotrzebne. Judi Dench
za rolę królowej otrzymała nagrodę Złotego Globu oraz nominację do
oskara, na nominację zasługiwał też Billy Conolly w roli pana Browna -
ale chyba przeszkodziła mu komediowa przeszłość, tak jakby nikt wciąż
nie traktował go poważnie. "Jej wysokość pani Brown" to jednocześnie
wspaniały obrazek historyczny, dramat psychologiczny i świetne studium
charakterów. Gorąco polecam.