Konrad Piasecki: Katarzyna Szymańska-Borginon na co dzień znana jako dziennikarka RMF, dziś występuje w zupełnie innej roli jako pisarka, autorka książki „W piżamie do Europy”. Ta książka to jest taka wędrówka w czasie: od Twoich pierwszych dni w siedzibie Komisji Europejskiej do szczytu w Kopenhadze w grudniu zeszłego roku i tej szalonej nocy po zakończeniu unijnych negocjacji. Ile lat ta wędrówka trwała?

Katarzyna Szymańska-Borginon: Prawie 12 lat. Jako pierwsza polska dziennikarka prywatnych, komercyjnych mediów wylądowałam w Brukseli i akredytowałam się przy Komisji Europejskiej. Na początku było dosyć trudno. Pamiętam taki moment, kiedy miałam już na swoim koncie już trzy czy cztery artykuły, wstałam i zadałam moje pierwsze pytanie „Kiedy Polska wejdzie do Unii” i wtedy cała sala, wszyscy dziennikarze zagraniczni wybuchnęli śmiechem, bo to było pytanie zupełnie nie na temat.

Konrad Piasecki: 13 lat później, w tej Kopenhadze, w której się spotkaliśmy podobne pytanie zadała dziennikarka albańska i tak samo sala położyła się ze śmiechu. Powiedz kiedy sala przestała kłaść się ze śmiechu, kiedy Ty pytałaś o to kiedy Polska wejdzie do Unii?

Katarzyna Szymańska-Borginon: Wydaje mi się, że wtedy kiedy zaczęliśmy już negocjacje, a tak naprawdę to około 2000 roku, kiedy negocjacje weszły w końcową fazę, kiedy było wiadomo że to rozszerzenie naprawdę nastąpi i nie ma odwołania.

Konrad Piasecki: A były takie momenty, kiedy myślałaś że to się może wszystko załamać?

Katarzyna Szymańska-Borginon: Tak, ale dużo, dużo wcześniej, kilka lat wcześniej, kiedy naprawdę ważyły się losy poszerzenia, losy daty naszego członkostwa np. w czerwcu 2000 roku, w Goeteborgu kiedy nie była pewna sprawa podania daty naszego wejścia czy zakończenia negocjacji.

Konrad Piasecki: Tak naprawdę to Ty Kasiu byłaś tam trochę obserwatorką, ale po trosze też uczestniczką i sprawczynią kilku politycznych wydarzeń.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Można powiedzieć, że w jakiś sposób uczestniczyłam trochę wbrew swojej woli, czy bez zamiaru np. w Nicei w 2000 roku kiedy nie było polskich dyplomatów i tylko ja i korespondent PAP. Informowaliśmy Warszawę, nawet zadzwoniliśmy informując o tym, że dzieje się nam krzywda, że Francja zaproponowała mniej głosów w Radach Ministrów Polsce niż liczącej tyle samo mieszkańców Hiszpanii. Wtedy Warszawa się obudziła, premier wykonał kilka czy kilkanaście telefonów na komórki do szefów państw i rządów zebranych w Nicei o odwrócił się bieg wydarzeń.

Konrad Piasecki: Za te relacje i za te artykuły dostałaś zresztą nagrodę Grand Press w 2001 roku. Twoje relacje powodowały często w Polsce małe albo większe rewolucje. Wielu polityków i wielu negocjatorów obraziło się na Ciebie przez tych 13 lat?

Katarzyna Szymańska-Borginon: Na pewno się obrażali, ale to też była taka sytuacja, że nie zawsze się rozumieliśmy jeżeli chodzi o kontakt z prasą. Czasami nasi negocjatorzy próbowali coś ukryć zupełnie niepotrzebnie, bo mówiąc prawdę czy spotykając się z dziennikarzami można było tak to przedstawić żeby było mniej tych emocji.

Konrad Piasecki: Tym głównym polskim negocjatorom nadałaś nawet przezwiska w swej książce. Rozszyfrujmy kto był buldożerem, szarą myszką, salonowcem i ascetą w tych negocjacjach.

Katarzyna Szymańska-Borginon: A może lepiej, żeby czytelnicy przeczytali i sami się dowiedzieli kto to jest.

Konrad Piasecki: Wyjaśnijmy jeszcze na koniec tą piżamowość Twojej drogi do Europy. Dlaczego w piżamie do Europy?

Katarzyna Szymańska-Borginon: To jest związane z moją pracą w radio. Muszę się przyznać, że bardzo często gdy muszę robić relacje na żywo o szóstej czy o siódmej rano, czasami o ósmej - a mam u siebie w domu małe studio, z którego nadaję - to jestem jeszcze w piżamie, w pantoflach, dopiero co po porannej kawie.

Konrad Piasecki: Nie obrażą się za to?

Katarzyna Szymańska-Borginon: Mam nadzieję, że się nie obrażą. To jest jednak pisane troszkę w konwencji zabawowej. To jest jakby taki mały skecz, który napisałam i obdarzyłam ich przydomkami, charakteryzującymi ich z dużą sympatią. Jest tam też troszkę złośliwości i podpatrzonych różnych ułomności naszych negocjatorów.

Konrad Piasecki: To zaspokój jeszcze ciekawość naszych męskich słuchaczy jaka to była piżama? Ciężka flanelowa czy zwiewna koronkowa.

Katarzyna Szymańska-Borginon: To jest ta wyższość radia nad telewizją, że nie trzeba ujawniać takich szczegółów. Ich nie widać więc nie zaspokoję ciekawości męskiej.